Był pierwszy marzec 681 roku. Chan Asparuch, po zwycięstwie nad Bizancjum, oczekiwał na prawym brzegu Dunaju swoich bliskich. Brat jego Bajan i siostra Chuba, szukali przejścia przez rzekę, aby dostać się do swojej nowej ojczyzny, Bułgarii. Zawiązali na nodze ulubionego sokoła Chuby białą nić, która miała im pomóc w znalezieniu drogi. Wroga strzała trafiła Bajana, a jego krew naznaczyła białą nić. Gdy sokół dotarł do Asparucha, ten odrywał kawałki biało-czerwonej nici, wiązał je na nadgarstkach swoich wojowników ze słowami:”Nić, która nas wiąże, niech nigdy nie pęknie. Abyśmy byli zdrowi, weseli i szczęśliwi, abyśmy byli Bułgarami”.
Biało-czerwoną nić nazwano marteniczką i symbolizuje ona pokój i miłość, zdrowie i szczęście. Na pamiątkię tego wydarzenia Bułgarzy corocznie obdarowują się marteniczkami, które noszą aż do pojawienia się pierwszej jaskółki lub bociana. Wtedy wieszają marteniczki na gałęziach drzew.
(fragment mojej książki „Bułgaria na talerzu”)
Obdarowaliśmy dziś marteniczkami ok. 30 małych i dużych osób. Z każdym rokiem coraz więcej naszych przyjaciół przejmuje ten zwyczaj i powiem Wam, że bardzo mnie to wzrusza.
Pora na zapowiadany wczoraj tutmanik. To rodzaj drożdżowego, niezwykle delikatnego wypieku pachnącego masłem, który kryje w sobie farsz z fety. Wygląda zachwycająco, dzięki oryginanej technice przygotowywania. Wersję, którą dziś proponuję znacznie uprościłam, dzięki czemu uda się na pewno. Spróbujcie koniecznie!
Tutmanik
400 g mąki
1 łyżka drożdży instant
łyżeczka cukru
1/2 łyżeczki soli
200 g stopionego masła
250 ml ciepłego mleka
300 g fety
2 jajka
Do miski przesiać mąkę, dodać drożdże, cukier, sól. Zacząć wyrabianie, stopniowo dolewając mleko. Pod koniec wyrabiania dodać połowę stopionego masła. Gdy ciasto będzie gładkie i lśniące, uformować z niego kulę i odstawić w ciepłe miejsce na ok. 45 minut do wyrastania. Fetę rozkruszyć, wymieszać z jajkami. Wyrośnięte ciasto ponownie wyrobić, podzielić na 5 części. Każdą porcję ciasta rozwałkować na cienki placek. Placek skropić masłem, nałożyć piątą część farszu, zrolować i pokroić tak, jak widać na zdjęciu.
Kawałki układać w wysmarowanej masłem okrągłej formie o średnicy ok. 32 cm, odstawić na 45 minut do wyrośnięcia. Następnie polać pozostałym masłem i wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 st.C na 40 minut.
Jutro zapraszam do zabawy ludzi o mocnych nerwach i przebiegłym umyśle. Nie będzie łatwo, gdyż jak wiecie, jestem mistrzynią… wpuszczania w maliny. Nagroda jest jedna, lecz zrekompensuje zwycięzcy wszelkie trudy. Zatem widzimy się jutro w Lawendowym Domu, prawda?
Zdjęcia: Beata Lipov
Komentarze
ja spetana od rana, zamotana biało -czerwono..jak Polsko !
co siwdczy moja reklam tu http://www.garnek.pl/eliszka/13539005/co-mam-na-reku-marteniczka
Biel – oznacza ziemię i płodność..czerwony zdrowi ! Sparwdza się latam dziś od rana jak
opętana ! A bransoleletkę (łancuszek na szydełku zrobiony ) noszę od 7.00 ) i reklamuję dalęj zapraszam na mój blog…
:)
Cudo! :) A zwyczaj też fajoski :)
piękny zwyczaj :) już wiem co upieke jak mąż wróci do domu by go powitać :)
O rany, przepraszam za błędy ..moja klawiatura szwankuje..a ja nie sprawdzam..:)
już jestem fanką tego ciasta, składniki jak najbardziej "w moim smaku". spróbuję je zrobić :))
bardzo mnie zaciekawił ten zwyczaj.
a kolory.. cudne!
Biegam po domu i szukam białej włóczki! Dlaczego mam tylko czerwoną!!?? Żeby zdązyć przed północą! A poza tym, mój synek ma dzisiaj urodziny i dokładamy martecznik do "przypominków" tego dnia:)
widzimy się jutro :)
P.S. Ciasto super, podoba mi się
Bajeczny pomysł z tymi marteniczkami!
Patrzę na twoje kolejne dzieło kulinarne i ślinka mi leci, choć nie powinna bo objadłam się goframi;]
Wspaniałe. Móc dzielić się z przyjaciółmi…
Pysznie wygląda. Jutro z samego rana biegnę po brakujące składniki do sklepu i tez upiekę. Pozdrawiam:):):)
Jaki fajny ten wypiek, szkoda ze nie mam sily go zrobic, bo nabralam wielkiej ochoty.
pozdrawiam
Super zwyczaj! Taki optymistyczny!
ciekawy zwyczaj a do tego praktykowany również w Grecji o czym dowiedziałam się dziś od innej blogowiczki:)
Wygląda bardzo efektownie. Na pewno wkrótce spróbuję go zrobić. Pozdrawiam serdecznie!
przechodzę ostatnio fascynację ciastem drożdżowym (kiedyś go nie lubiłam i nie jadłam) i piekę wszystko. Myślę, że wypróbuję ten przepis. Bardzo podoba mi się sposób ułożenia ciasta na blaszce:))można odrywać po mini-bułeczce i jeść w większym gronie;)
nitki jutro-muszę wstąpić do pasmanterii za rogiem:)
dobrego dnia!
J.
Oj, cudowny ten tutmanik! Mniam,mniam! :)))
A zdjecia przepiękne ,jak zawsze w Lawendowym Domu:)
Uściski , a jutro na pewno zajrzę:)
wygląda apetycznie:) trzeba do kuchni się udać… i sprawdzić:)
moja droga Beato, kuchnia bułgarska podbiła moje serce kiedy to trzy lata temu pojechałam do tego kraju za moimi wspomnieniami z dzieciństwa. I choć jedzenie nie jest moim ulubionym zajęciem, tam zajadałam się serwowanymi potrawami i zachwycałam się tak głośno, że moja siostra nie mogła uwierzyć w to co słyszała. Twój króciutki post o pierwszym dniu wiosny w Bułgarii natchnął mnie do zrobienia Banicy a tu widzę na następny dzień takie cudo !!! Zrobię je na pewno, kocham ten smak, delikatnego ciasta i słoność sera na języku – to lepsze niż miód !!!! pozdrawiam, ewa http://ewamaison.blogspot.com/2011/03/normal-0-21-false-false-false.html
Ostatnio wielką ochotę mam na tego typu wypieki, więc w najbliższy weekend z pewnością wypróbuję :)
będzie się z kim dzielić wtedy :)
Jaki uroczy ten tutmanik :) Zresztą marteniczki również. Tylko gdzie ja w W-wie znajdę bociana lub jaskółkę? ;)
Boze alez to bosko wyglada…mniam, slinka mi cieknie o 5 nad ranem :) Robie koniecznie w sobote…juz sie ciesze, dzieku ei pozdrawiam
I zrobilam – dzisiaj na sniadanie – smakowalo bosko – niebo w gebie/punkty u meza :)
Ależ bym teraz zjadła kawałek tego cuda mmmm łakomczuch się we mnie budzi :)
Bardzo mi sie podoba tutmanik – zrobie podejscie. :)
Upiekłam tutmanik i wyszedł wspaniale. Na pewno częściej będzie gościł na naszym stole. Zrobiłam zdjęcie i wolnej chwili wkleję na blogu. Serdecznie dziękuję i pozdrawiam!
Witaj, zrobiłam tutmanik. Wyszedł nieziemsko pyszny. Zdecydowanie do powtórki. Miałam z nim trochę problemów, ale to z mojej winy – zamiast użyć fety prawdziwej użyłam sera typu feta. Niestety po wymieszaniu z jajkami masa wyszła dość lejąca – o pokruszeniu nie było mowy. Ale nie poddałam się, wyciekało z ciasta, pokroić estetycznie i elegancko poukładać w formie też było trudno. Ale brnęłam dalej. I co… rewelacja. Jestem bogatsza teraz w nowe doświadczenia i wiedzę. Czuję, że tutmanik będzie gościł u mnie na grillu – w sam raz do pogryzania w większym gronie. dziekuję za przepis.
Upiekłam! Pyszny wyszedł i piękny! Akurat goście u nas byli,i wszyscy zachwyceni zjedli do ostatniego okruszka!
Dziękuję, dziękuję za wszystkie komentarze i przede wszystkim za to, że tytmanik zdobył także Wasze stoły i podniebienia :)
Ja też zrobiłam, pyszny!
Wygląda rewelacyjnie,smakuje na oko też.Napewno upiekę.Smaki bułgarskie mam do dziś choc w w Bułgarii bywałam na każdych wakacjach dośc dawno.Piekny kraj, Dziś używam do gotowania czubricy,robie na zimę ajvar,smażę plastry młoduch cukini z czosnkiem i niestety tylko marzę o kiseło mljako. Gaja
Wygląda przepysznie i smakuje cudownie ZROBIŁAM !!!:)Polecam i bardzo dziękuje za wspaniały i inspirujący blog.A koleżanki z pracy już też ” zainfekowały” się tymi przepisami:)
Pozdrawiam serdecznie.
Witam , poszukuje książki „Bułgaria na talerzu”
Nigdzie nie mogę jej dostać . Czy ktoś może
ma , chętnie kupię.
Poszukuję książki ” Bulgaria na talerzu „.
Nigdzie nie mogę jej znaleźć. Może ktoś ma
Chętni kupię.
Witam , korzystam z Pani przepisu od niedawna . Ale jest super. Mój partner jest Bułgarem i robię dla niego regionalne potrawy. Niestety nie mogę nigdzie dostać książki 'Bułgaria na talerzu ” . Gdzie można ją kupić , bo niestety nigdzie jej nie znalazłam . Pozdrawiam