Jest na Poznańskiej w Warszawie taki sklep, z zupełnie innej epoki. Chodzę tam od ponad dziesięciu lat, a on wciąż wygląda tak samo. Kupuję w nim ryż i kolendrę, zielony sos curry, słodki sos chili, czarny sezam, pieprz seczuański i wiele innych orientalnych produktów.
W sklepie można też coś zjeść. Niezmiennie zamawiam pierożki na parze z krewetkowym farszem i te drugie, ze szpinakiem.
Dzisiaj sklepowa przekąska pobudziła mój apetyt na coś lekkiego i wiosennego. Pokrojone w cieniutkie paski warzywa, do tego makaron ryżowy przyprawiony słodko-ostrym chili i kolendrą. Wszystko to zawinięte w delikatne ryżowe placki.
Proste, szybkie, sycące i bardzo lekkie. Tego mi było trzeba. Dzisiaj.
Trudno podać proporcje do tej potrawy, wszystko zależy od Waszych apetytów.
Na początek:
[przepis]1 marchewka niewielka
½ ogórka
10 cm kawałek pora
cebula dymka (zielona część)
paluszki krabowe (ok. 6 szt.)
2 łyżki kiełków fasoli mung
100 g makaronu ryżowego
3 łyżki słodkiego sosu chili
2 łyżki sosu rybnego
1 łyżka posiekanej kolendry
10 papieru ryżowego[/przepis]
Marchewkę, ogórka, pora i paluszki krabowe trzeba pokroić w cienkie paski długości 10 cm. Makaron zalać wrzątkiem, gdy zmięknie odcedzić na sitku i wymieszać z sosem chili, sosem rybnym i kolendrą.
Do płaskiego naczynia (użyłam płaskiej dużej salaterki) wlać trochę gorącej wody, zanurzać kolejne płaty papieru ryżowego. Gdy papier jest miękki i elastyczny, należy ułożyć go na desce i napełnić go farszem dokładnie tak, jak robimy to z krokietami. A potem pozostaje już tylko zajadać nasz wytwór, w asyście sosu sojowego i słodkiego sosu chili.
Komentarze
No nie… znów proste, smakowite i … jakie ładne ;)
Witam po przerwie!
Witam!
Dokładnie tę samą potrawę zrobiłam dzisiaj jako przekąskę na kolację. Tylko, że u mnie w mieście takiego sklepu nie ma i niektóre składniki muszę przywozić z zagranicy.Pozdrawiam Petite Juliette.
Uwielbiam sprig rolls :) a teraz bede wiedziala jak je zrobic !:)
ale się uśliniłam-po pachy normalnie.Jak to wygląda! nie powiem,ze dałabym radę-ale kusi,oj kusi!
No nie… witam, witam.
Juliette, nasze myśli idą podobnymi torami. Zajrzałam do Ciebie – moje klimaty, zdecydowanie :)
Monique i Anita, po papier ryżowy marsz!
pozdrawiam Was wiosennie
Beato dziękuję za kolejny świetny przepis i szczegółową instrukcję :)
Jak ja nie cierpię Smerfów!
Oj, nie to chciałem napisać. Miało być "Jak ja nie cierpię papieru ryżowego!". Kilka lat temu zepsułem całe dane tym okropnym, rozpadającym się papierem. Zdenerwowanie wychodziło mi uszami. Od tego czasu potrawy w papierze ryżowym kupuję gotowe, najchętniej gorące.
Bardzo piękne te rollsy.
Sklepu nie znam. Na jakiej wysokości Poznańskiej jest to miejsce?
Na tyłach Hali Mirowskiej jest mały sklepik tajski- tam zwykle zaopatruję się w orientalne składniki.
pozdrowienia!
Trzeba wypróbować, choć ja jestem zwolenniczką klasycznych smaków;]