W kuchni unosi się para. Oprószone białym mącznym pyłem, z rumieńcami i potarganym włosem, z zakasanymi rękawami wygniatamy, wałkujemy, lepimy, wrzucamy, odcedzamy. Wyjmuję z kuchennej szafy półmiski, które szybko zapełniają się kolejnymi partiami gotowych ruskich.
Ciasto:
nietypowe, bez jajek, bardzo plastyczne, nie wymaga podsypywania mąką przy wałkowaniu, zachowuje kształt po ugotowaniu
3 szklanki mąki
łyżka oleju słonecznikowego
szczypta soli
Do miski wsyp mąkę, dodaj olej wymieszaj. Wlej szklankę gorącej wody, wyrób gładkie ciasto. Uformuj z niego kulę i przykryj ciepłą miską. Dzięki temu fortelowi ciasto dojrzeje i stanie się szalenie plastyczne.
Farsz:
1/2 kg ziemniaków
1/2 kg białego sera (użyłam półtłustego)
2 cebule pokrojone w kostkę
2 łyżki oleju
1/2 łyżki suszonej mięty
Cebulę pokrój w kostkę i usmaż na złoto na oleju. Ziemniaki ugotuj, przeciśnij przez praskę razem z serem. Dodaj miętę i podsmażoną, złotą cebulkę. Wymieszaj dokładnie.
Ciasto rozwałkuj na cienki placek. Wykrój kółka, nakładaj na każdy po łyżce farszu i dokładnie sklej brzegi. Pierogi wrzucaj na osolony wrzątek i gotuj ok. 2-3 minut od wypłynięcia.
Najbardziej lubię takie świeżo ugotowane, z wody. Moje córki przepadają za lekko obsmażonymi na złoty kolor. Są zwolennicy pierogów polanych kwaśną śmietaną i oprószonych czarnym pieprzem lub polanych przyrumienioną cebulką. A Wy?
Sposobem przygotowania ciasta zainspirowała mnie Trufla, za co jej bardzo dziękuję.
Komentarze
Fajne! tylko ta nazwa… :(
Pierogi ruskie z miętą to danie mego dzieciństwa! Tylko że u nas dodawało się do farszu trochę świeżej mięty (kędzierzawej, podobno) i jadało takie pierogi ze śmietaną. Z miętą też przygotowywało się wersję pierogów z serem na słodko. Pycha!
Ja jadam pierogi ruskie takie wprost z gara, z kwaśną smietaną obowiązkowo. Uwielbiam. Be mięty co prawda, bo jakoś się przemóc nie mogę. Nie lubie i tyle.
A ciasta tak nie robiłam nigdy – muszę spróbować.
Masz jakieś sposoby na opanowanie demolki w kuchni po-lepiennej? Jakieś krasnoludki zaganiasz do sprzątania? hyhyhyhyhy
Ja również znam słodką wersję z miętą.
Ale sposób na ciasto – koniecznie do wypróbowania.
Pierogi ruskie z miętą, lubię, bardzo.
Kojarzą mi się z babcią (bo jakże inaczej). Chłopak ze wschodu żem więc się pierogów w życiu ojadłem.
Wydaje mi się, że w klezmerskiej restauracji w Lublinie, gdzie często swojego czasu bywałem były pierogi ruskie z miętą posypane tartym parmezanem i mielonym, suchym czosnkiem. Pewien tej mięty jednak nie jestem.
Wybieram wersję ze śmietaną i… cukrem, albo pieprzem, albo zamiast śmietany z tłuszczem i podsmażoną cebulką. Pierogi wybieram przede wszystkiem.
Jak to słodką wersję?! Ja nic o tym nie wiem.
Flora, demolka jest, nie da się ukryć. Ale ja z tych, co ogarniam na bieżąco, więc pod koniec to mam jeden garnek i łyżkę cedzakową do włożenia do zmywarki. Chmielewska w Autobiografii opisywała zdaje się swoją matkę. Ta, przygotowując przyjęcie na jakieś 20 osób miała w kuchni brudną… łyżeczkę. Dążę do tego:)
Na słodko, oczywiście nie są to ruskie, to pierogi z utartym serem, jajkiem, śmietanką i cukrem. Możne dodać do tego rodzynki albo odrobinę mięty…
Na ile pierogów jest ta porcja?
Nie liczyłam. Solidny obiad na pięcioosobowej rodziny plus gość :)
Ach, zapach świeżej mięty zawsze kojarzy mi się z pierogami mojej prababci… to było tak dawno, a tak dobrze je pamiętam :)
Ja wyniosłam z mojego dawnego biura projektów zwyczaj jedzenia ruskich z czosnkowym miszungiem :) Miszung jest z jogurtu naturalnego z duża ilością czosnku, czarnego pieprzu i innych przypraw oraz pokrojonych pomidorów. Polewamy tym ruskie pierogi, niebo w gebie:)
U nas pierogi podaje się z podsmażoną na masełku bułką tartą – dzieci to uwielbiają :-)