To pomysł, który można zinterpretować na wiele sposobów. W dodatku przygotowanie to bardziej zabawa, niż prawdziwe gotowanie. Sam patent jest bardzo prosty. Ziemniaki dokładnie myjemy, osuszamy i nacinamy co 3 mm. Następnie należy posmarować je olejem i posolić. No i dochodzimy do etapu, gdzie właściwie mamy pełną dowolność. Do moich ziemniaków trafiły cienkie piórka cebuli, szczypior, plasterki kwaśnych jabłek, owczy ser, krowi ser i boczek. Gotowe ziemniaki układamy na blasze, skrapiamy z wierzchu olejem i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 st.C na godzinę.
Czas pieczenia zależy od wielkości i gatunku ziemniaków, jeśli są duże, godzina może nie wystarczyć. Podawać od razu. Smacznego.
Komentarze
Ja zamykam gadziny w naczyniu żaroodpornym na pół godziny, a potem wieko otwieram i dopiekam. Mmmm… kocham pieczone ziemniory. :D
Polecam też dobrej jakości przyprawy do ziemniaków, takie mieszanki ziół i soli. Pycha.
Syliwa, fajny patent z naczyniem :) Dzięki!
Są mniej suche wtedy.
Ale co komu bardziej smakuje. :)
Pozdrawiam :)
ale to fajne!
Smacznego Anitko!