Mikroblog

Jak zostać blogerem, zdobyć popularność i zarabiać kupę kasy

Pewnie zastanawiasz się czasem czy to dobry pomysł, żeby zostać blogerem. Dobrze trafiłaś, jestem blogerką od 7 lat. Niedawno stuknęła okrągła rocznica, którą szczerze powiedziawszy przegapiłam, ale to chyba dobry moment, żeby trochę o blogerskim życiu opowiedzieć.

Jak wygląda życie blogera

Prawdę powiedzawszy to jedna wielka niekończąca się przyjemność. Siedzisz sobie przy komputerze, czytasz Pudelka, od czasu do czasu odpowiesz na jakiś komentarz wiernego fana. Pachniesz, ładnie wyglądasz, bo wiadomo, trzeba się dobrze prezentować na zdjęciach. To mnie trochę wkurza, bo muszę sobie co dzień robić makijaż, zakładać jakieś fajne ciuchy, wbijać się w szpilki i mieć zawsze pomalowane paznokcie. Na szczęście paznokcie robią mi w gratisie w zaprzyjaźnionym studiu paznokci, włosy to mam za darmo w zaprzyjaźnionym salonie fryzjerskim. Ale z tymi kurierami to można oszaleć. Co chwilę muszę otwierać drzwi, bo dzwonią i donoszą paczki z prezentami. A to paczka makaronów, a to jakieś buty, a to voucher na zakupy w sklepie meblowym. Ale wiesz, sprytnie się ustawiłam , bo prowadzę bloga lifestylowego, czyli takiego o wszystkim. Więc dostaje za darmo dosłownie wszytko, aż mi mąż mówi, że mi się chyba w głowie trochę poprzerwacało, bo jak czasem ktoś mnie nie pozna w jakimś sklepie i oczekuje, że zapłacę za swoje zakupy, to ja zawsze się trochę dziwię, bo przecież jestem popularną blogerką i wszystko mam za darmo. Ale wiadomo, ludzie jeszcze nie dorośli do Internetu to mogę nie wiedzieć. Z tą popularnością to jest trochę kłopotu, bo wszyscy się do mnie ciągle uśmiechają na ulicy, a ja nie wiem, czy tak się uśmiechają z sympatii, czy z Interentu, bo czytają mojego bloga. Więc życie blogera to bułka z masłem i przysłowiowym dżemem. Cud miód. A reszta przychodzi sama ;)

A teraz na poważnie

Kiedy zaczynałam pisać bloga siedem lat temu, myślałam sobie, że to będzie takie moje miejsce w sieci, gdzie będę wrzucać ładne obrazki, czasem coś napiszę, takie niewinne hobby. I tak było przez pierwsze miesiące. Co jakiś czas coś tam opublikowałam, nikt tam prawie nie zaglądał, a jak pojawił się pierwszy komentarz, to myślałam, że wyskoczę z kapci, tak się ekscytowałam. Powoli komentarzy pojawiało się coraz więcej, rosło grono czytelników. Minął rok, drugi, trzeci, czwarty, piąty. Sporo czasu, prawda? A ja coraz więcej czasu zaczęłam poświęcać blogowaniu, aż okazało się, że mam coraz mniej czasu na wszystko inne i zadałam sobie pytanie, co dalej z blogiem? I wtedy podjęłam najważniejszą decyzję w moim zawodowym życiu – mój blog stał się moją pracą. Wciąż jest moją pasją, wciąż niesamowicie mnie kręci i chyba nie ma większej radości w życiu, niż praca, która jest dla Ciebie najfajniejszym zawodowym wyzwaniem, jakie przydażyło Ci się w życiu. I tu właśnie pojawia się odpowiedź na pytanie, które na pewno chcesz mi teraz zadać…

Jak wygląda praca blogera

Wyobraź sobie dużą redakcję jakiegoś popularnego, o wielotysięcznym nakładzie magazynu kolorowego. W takich redakcjach są ludzie od pisania tekstów, są ludzie od zamawiania zdjęć, są ludzie, którzy te zdjęcia robią, są ludzie od korekty, są ludzie od marketingu, są ludzie, którzy odpisują na listy czytelników, są graficy, którzy dbają, żeby to wszystko jakoś wygłądało. Cała masa ludzi pracuje nad takim magazynem. Podobnie jest z blogiem. Trzeba wymyślać tematy wpisów, pisać teksty, robić zdjęcia, obrabiać je i przygotowywać do publikacji. Trzeba zajmować się całą stroną techniczną bloga, pilnować, żeby wszytko działało bezbłędnie, odpowiadać na komentarze na blogu, Facebooku, Instagramie, a i jeszcze na listy, które przychodzą ma maila. Trzeba codziennie odpowiedzieć na zapytania o współpracę, opracowywać strategie marketingowe, pisać raporty dla agencji reklamowych. Jest tylko jedna mała różnica – bloger zazwyczaj robi to sam, czasem część rzeczy zleca komuś innemu, czasami, jak w moim wypadku robimy to z moim mężem we dwoje. Rasowy bloger ma roboty po kokardy. Rasowy bloger uwielbia swoją robotę, szanuje swoich czytelników, bo to oni są sercem jego bloga. No i jeszcze jedno, o czym musisz wiedzieć. Zapomnij o urlopie, chorobowym, regulowanym czasie pracy. Bloger pracuje zawsze i wszędzie. To stan umysłu, który masz lub nie. I dlatego jest to zajęcie wyjątkowe, które albo będziesz kochać, albo znienawidzisz i rzucisz w cholerę.

Jak zdobyć popularność

Popularność przychodzi sama, wcześniej lub później. Żartowałam! Żeby Twój blog się rozwijał potrzebujesz czytelników. Jak zdobyć i zatrzymać czytelników i stworzyć zaangażowaną grupę fanów:

  • Publikuj regularnie – minimum 1-2 razy w tygodniu, dzięki temu przyzwyczaisz czytelnków do zaglądania na Twojego bloga
  • Znajdź swój styl – bądź sobą, bo na dłuższą metę nie uda Ci się udawać kogoś innego niż jesteś. Twoją największą siłą jest wiarygodność
  • Konsekwentnie buduj swój wizerunek
  • Dbaj o wysoką jakość swoich tekstów i oprawę graficzną bloga
  • Stań się specjalistą w swojej dziedzinie – czytelnicy będą do Ciebie wracać, jeśli dasz im to, czego szukają
  • Odpowiadaj na komentarze – nawet, jeśli wciąż pojawiają się te same pytania, staraj się odpowiadać na nie regularnie, dzięki temu czytelnicy wiedzą, że mogą na Ciebie liczyć
  • Promuj się – tak tak, inaczej Twoje genialne teksty nie mają szansy dotrzeć do większej publiczności. Komentuj na innych blogach, załóż stronę na Facebooku i regularnie wrzucaj na nią wpisy promujące nowości na blogu, bierz udział w imprezach poświęconych blogosferze, by inni blogerzy poznali Ciebie i Twojego bloga
  • Inspiruj swoich czytelnków – zachęcaj ich do działania, motywuj, spraw, że będziesz ważną częścią ich życia
  • Bądź konsekwentna, pracowita, cierpliwa, bądź sobą i baw się dobrze – jeśli Twój blog Cię kręci, jeśli masz przyjemność z blogowania i poważnie myślisz o blogerskiej karierze, to jest to doskonały początek. Trzymam kciuki!

Co mi pomogło w zdobyciu popularności

Chyba przede wszystkim to, że cały czas prę uparcie do przodu i wierzę w sens mojej roboty. Ale było kilka przełomowych momentów, które znacznie zwiększyły popularność Lawendowego Domu:

  • Cykl o odchudzaniu, w którym szczerze, bez ściemy opisałam moja walkę z nadwagą. Moje wpisy pomogły mi przetrwać ten trudny czas, ale też zmobilizowały setki czytelniczek do zadbania o siebie.
  • Slow jogging – fenomen tego cyklu polega na tym, że nagle z kanap ruszyło się wiele dziewczyn, które tak jak ja nienawidziły wcześniej biegania. Biegam już dwa lata, a ze mną biega cała zgraja podobnych mi pozytywnie zakręconych babek. Skąd wiem? Bo piszą do mnie i chwalą się przebiegniętymi kilometrami. Mega moc jest w tych listach, mega moc jest w nas dziewczyny!
  • Szafa w pigułce – udało mi się przeprowadzić rewolucję w swojej szafie, a przy okazji wywrócić do góry nogami wiele szaf moich czytelniczek. Wpisy modowe na moim blogu wzbudzają mnóstwo pozytywnych reakcji, bo pokazuję codzienną modę dla kobiet takich jak ja.
  • Proste przepisy – ponad 1000 prostych i smacznych pomysłów na potrawy, które sama ugotowałam i przetestowałam w gronie rodziny i przyjaciół. Kuchnia jest wielką siła mojego bloga, gotują ze mną tysiące dziewczyn, które jak ja mają rodziny, mało czasu i chcą przepisów sprawdzonych, smacznych i na każda okazję.

Jak zarabiać kupę kasy na blogu

Pieniądze zawsze wzbudzają niesamowite emocje. Nie ma nic przyjemniejszego, niż zaglądanie do czyjejś kieszeni, a najfajniej zagląda się do kieszeni blogera. I tu niespodzianka – forsa sama z nieba nie kapie. Żeby zacząć zarabiać na blogu musisz uzbroić się w cierpliwość:

  • Zainwestuj w swojego bloga wszystkie swoje umiejętności i siły i nie oczekuj, że od razu przyniesie to zyski – to podstawowy błąd debiutantów
  • Zdobywaj doświadczenie, wiedzę i umiejętności, kształć się i stań się ekspertem w swojej dziedzinie
  • Szanuj swój czas i zacznij się cenić
  • Przygotuj pełną ofertę współpracy
  • Traktuj profesjonalnie swoich partnerów, wybieraj tylko tych, do których masz 100 % przekonanie
  • Bądź terminowa i niezawodna
  • Bądź przejrzysta – zawsze oznaczaj płatne wpisy
  • Cały czas pracuj nad swoim blogiem, by był ciekawy i inspirujący dla Twoich czytelników
  • Nie wstydź się że zarabiasz – jeśli blog jest Twoim sposobem na życie i Twoją pracą to tylko od Ciebie zależy, jak pokierujesz swoją karierą. Jesteś swoim szefem i podwładnym, kierownikiem i kadrową, masz w ręku wszystkie asy i zrób z nich użytek.

A jak już pojawią się pierwsze zamówienia i zaczną pojawiać się pierwsze pieniądze na swoim blogu, to możesz osiąść na laurach. Właśnie otworzył się przed Tobą złoty skarbiec blogowego bogactwa i będziesz siedzieć i pachnieć, a kasa będzie sama Ci wpadać do kieszeni. Nie daj się nabrać. Pracuj ciężko, a jeśli Ci się wydaje, że nie masz siły, to pracuj jeszcze ciężej.

Dlaczego warto być blogerem

  • Masz możliwość nieustannego rozwoju i kształcenia – stopniowo zaczną się pojawiać zaproszenia na zamknięte warsztaty, ciekawych wyjazdy, szkolenia
  • Rozwijasz swoją pasję
  • Możesz zarabiać na swojej pasji – czy to nie idealny układ, o którym marzy wiele ludzi?
  • Stajesz się inspiracją dla innych
  • Masz możliwość pomagania ludziom, co daje niesamowitą pozytywną energię
  • Poznajesz ciekawe osoby w realu i internecie
  • Robisz coś, o czym wiele ludzi nie ma zielonego pojęcia – to bywa zabawne :)

Ale najważniejsze zostawiam na koniec. Blogowanie daje wolność, możesz pracować gdzie chcesz, kiedy chcesz. Możesz pisać, o czym chcesz i jak często chcesz. To niesamowity komfort, która determinuje moje życie. Jestem blogerką – wciąż jeszcze muszę tłumaczyć moim znajomym, co to właściwie znaczy. Jestem blogerką i jest mi z tym niesamowicie dobrze.

 

avatar Beata Lipov

Dziennikarka, zawodowo piszę i fotografuję. Na zamówienie urządzam wnętrza, przeprowadzam metamorfozy, robię coś z niczego, inspiruję i motywuję kobiety, prowadzę warsztaty kulinarne, craftowe i fotograficzne. Założyłam i niezmiennie z przyjemnością piszę blog Lawendowy Dom.

Zapraszam

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tez kiedyś myślałam o założeniu bloga ale jakoś tak na tym stanęło. Moim zdaniem jeszcze świetne zdjęcia tak jak u ciebie to podstawa świetnego bloga 😊

Kochana bogata blogowa celebrytko ja na razie stoję w kuchni i robię Twoja sałatkę ziemniaczaną na dzisiejszą imprezę urodzinową mojego dziecka ;) i jeszcze tort upiekłam :D pierwszy raz z masą maślana. Do tej pory byłam wierna mascarpone i śmietanie :)

Beatko, ja swoją przygodę z blogosferą zaczęłam w 2008 roku. Wtedy jeszcze bloga nie miałam, a jak już miałam to szybko się okazało, że brak mi totalnie czasu na swoją potrzebę chwili. Ale miałam kilka ulubionych inspiracyjnch blogów, które codziennie odwiedzałam z poranną kawą. Lawendowy też :) uwielbiałam za Ciepło, świeżość, zdjęcia. Wtedy blogi nie zarabiały. Nie powstawały z myślą o przyszłych korzyściach, tylko z pasji i tą pasję i ciepło czyje się po dziś dzień otwierając za każdym razem drzwi Lawenowego Domu!
Życzę Wam jak najwięcej sukcesów, które przyniosą kupę kasy za tę ciężką codzienną pracę <3

Przegladajac Pani bloga wczoraj natrafilam na,, aferę dzemowa” i nie mogę wyjść z podziwu nad wszechobecna zawiścia-to takie nasze, polskie.
Wszyscy wszystkich rozliczają, wyłączają, zaglądają kto ile może zarobić -jest mi szczerze przykro.
Zaglądam na różne blogi a tam się dopiero dzieje!!!!
Podejrzewam, że gdyby TAMTA Pani miała taką okazję to nie nie miałaby żadnych oporów -jestem tego pewna!!!
Dla mnie może Pani reklamować najrozniejsze produkty i gadżety ( i to Pani sprawa) ale to ja zdecyduję co z tego chce wykorzystać u siebie.
Ja zawsze zaglądam do Pani ze względu na lekkość Pani stylu-mam wrażenie, że ucinamy sobie pogawędke.
Niecierpliwie czekam na każde przepisy a zdjęcia są po prostu MISTRZOSTWO ŚWIATA.
Na mnie może Pani liczyć.
Pozdrawiam gorąco chociaż u nas mroźnie.

Witam Panią, to ja- 'tamta Pani’ i nie,nie zrobiłabym tego samego,nikogo nie rozliczałam,krytykując ten produkt liczyłam się z linczem wielu fanek,ale pragnę zauważyć,iż każdy z nas ma prawo wyrazić swoją opinię i proszę mi wierzyć,nie ma i nie było we mnie ani grama zawiści,natomiast jak widać właścicielka bloga nie potrafi przejść obojętnie obok konstruktywnej krytyki i stąd dzisiejszy jej wpis.Życzę tej Pani jak najlepiej,ale na Boga,niech mi nikt nie wmawia,że syrop gluk.-fruktozowy w dżemiku plus cukier możemy dawać dzieciom… Słonecznego weekendu! 😊

Patrycja Markiewicz . Naturalnie sa osoby, ktore krytycznie oceniaja reklamowane produkty. Sa tez takie, ktore nie maja czasu albo ochoty czytac etykiet. Dla wielu osob autorka bloga, szczegolnie, gdy jest on tak dobrze robiony, jak powyzszy, jest wzorem do nasladowania, a to zobowiazuje. A poza tym, czytajmy w miare moznosci etykiety. Wiekszosc produktow w supermarketach nie jest dobra dla naszego zdrowia. Ten koktajl chemii ma jedynie za zadanie ukryc kiepska jakosc skladnikow.

Witam -dżemy domowe ZAWSZE byly w moim domu-zapasy robiły najpierw moja babcia a później mama.
Kiedy zapasy się kończyły nie wpadalam w panikę tylko szłam do sklepu i kupowałam te niskoslodzone ale jednak… slodzone.
Az do momentu kiedy pojawiły się problemy zdrowotne mojego syna.
Teraz sama je robię, nie używam cukru itd….ale to, że Pani Beata pokazała się z dżemem nie oznacza, że pobiegne do sklepu i zmienię nawyki żywieniowe moich chłopaków -chociaż pewnie by się ucieszyli.
Nie osadzajmy to sami nie będziemy oceniani.
Pozdrawiam

Pani Doroto, ja nikogo nie osądziłam,ja jedynie byłam zszokowana,że na tym blogu pojawiła się taka propozycja,gdyż często tu zaglądam i czerpię inspirację.Powiem wprost,jestem osobą,której cukru jeść nie wolno (choroba),dlatego zaczęłam czytać etykiety,może w chwili,gdy większość z was stanie przed takim wyzwaniem jak ja,zacznie się zastanawiać co wrzuca 'do gara’. Ja też grzeszę,ale staram się nie jeść chemii… Pozdrawiam

Ja ciągle nie widzę krzyku w mej wypowiedzi.A jeśli chodzi o unieważnienie czyjegoś komentarza to Pani odpadła w przedbiegach uważając,zacytuję:”Przepraszam,argument ze zdrowiem słaby”… Serio? Jest coś ważniejszego? Proszę mi wybaczyć,ale dyskusja z Panią jest bezsensowna i nic nie wnosi,Pani chce mi coś na siłę udowodnić,a ja nie czuję się winna i w potrzebie tłumaczenia się ze swoich poglądów…

Beatko,
Ludzie mają ogromne wyobrażenia. Jak założyłam sklep internetowy, to się dopiero nasłuchałam. Caly czas wolne, wakacje i czasem jakaś paczka. Ale mnie to tylko śmieszyło. Dobrze wiem, ile czasu potrzebujesz na dobry, rzetelny wpis i piękne zdjęcia. Do mnie Lawendowy Dom to źródło inspiracji od dawna. Tak szczerze wpadam tak często jak niektórzy na Pudelka;-))) I wracam często do starych Twoich wpisów.
A skoro już się tak rozpisałam, to chciałam. Cię prosić o wpis… obuwniczy:-)) Jakie buty na wakacyjne wojaże zabrać. To co, napiszesz dla nas coś?
Miłej soboty,
Ania

Jeszcze czasem trochę wiary w siebie się przydaje w blogowej karierze :) ale kurcze blade bardzo inspirujący wpis. Muszę ścisnąć wreszcie poślady, żeby rozwinąć swojego bloga z takiego pitu-pitu do czegoś poważnego. Dziękuję bardzo:)

Jeżeli można zarobić robiąc przy tym to co się lubi- dlaczego nie? Mało jest takich szczęściarzy. Ja osobiście dziękuję za parę wspaniałych przepisów i za to, że czas spędzony przy tym właśnie blogu jest dla mnie relaksem i inspiracją.

Fajny tekst :) I zgadzam się z nim w całej rozciągłości, choć blogerem bym się nie nazwała, ale jeśli chce się prowadzić chociażby ciekawą stronę lub fanpage na fb to trzeba ciągle działać, ciągle szukać, podglądać, przeglądać no i samemu robić :) Czy piec czy gotować, czy też uprawiać ogródek, czy robić własną biżuterię….nie ważne. Ciągle trzeba coś :) I to jest fajne, choć jak się pracuje na etacie, to różnie jest z czasem na to ;)

Nie wierz w bzdury niech gadaja. Ja Cie lubie i podziwiam. bo wiem ile trudu wymaga prowadzenie bloga na takim poziomie! Ludzie zawistni widza tylko efekt finalny nie majac bladego pojecia ile pracy i kreatywnosci kosztuje takie przedsiewziecie. Trzymaj sie kochana i rob dalej swoje. Buziaki!

Gratuluję bloga. Jestem pod wrażeniem. Zgadzam się z Twoimi pomysłami w jakiś 80% procentach. Ale przecież o to chodzi, by korzystać z pomysłów a nie naśladować i robić wszystko co karzą jak leming.
– Pierwsza rzecz jaka przyszła mi do głowy to że zdjęcia są genialne
– Druga to że przepisy na gotowanie są bardzo szybkie w realizacji (uwielbiam dobrze zjeść ale 2 godziny w kuchni to dla mnie już dużo) i ciekawe – dużo bezglutenowych. O przyjęciach dla dzieci nie wspomnę(są super).
– trzecia – zaczęłam się zastanawiać kim jesteś z zawodu bo blog jest pisany z lekkością i chciałam Ci pogratulować tego, że produkty które są ” lokowane” , nie są lokowane nachalnie. Zdarzyło mi się czytać blogi gdzie całe wpisy są tylko po to by coś zareklamować. Tutaj tego się nie odczuwa. Oczywiście są 2 lub 3 firmy które zapamiętałam ale tylko dlatego , że sama ich używam.
– Czwarta rzecz – ludzie to nie USA – żeby pisać na kubku styropianowym z kawą – UWAGA GORĄCY NAPÓJ!- Po to Bóg dał wam rozum by go używać. To, że zgadzam się z kilkoma wnioskami – to super. Z innymi nie muszę – przecież nie jesteśmy klonami. Ja jestem tzw. biznes woman z przerwą roczną na bycie „artystką”. Teraz chcę połączyć jedno z drugim. Też mam dzieci i jestem w podobnym wieku. Chcę Ci jeszcze raz pogratulować. Nawet wpis o odchudzaniu przeczytałam – chociaż nie mam takiego problemu- wydaje mi się sensowny. Np 12 ubrań na sezon – przecież głównie chodzi o to żeby dało się jakieś ubranie zestawiać z innymi, chociaż wyjątkowe kreacje właśnie dlatego są wyjątkowe, że do niczego nie pasują.
– Więc gratuluję… Prowadzenie bloga to jak prowadzenie własnej firmy. Wszyscy widzą wieczne wakacje a nikt nie widzi ciągłej pracy.
– Pozdrawiam…Dziś spróbuję pączków.

Pani blog stał się dla mnie inspiracją i sama postanowiłam znaleźć dla siebie miejsce w sieci, żeby w nieograniczony sposób móc archiwizować swoje pomysły. Gratuluje tak wspaniałego bloga i czekam na nowe inspirujące posty :D !

Przyznam, że zainspirowałaś mnie tym postem i postanowiłam założyć bloga. Nadal nie wiem, co zrobić by ktoś mnie czytał, ale dam rade ! Trzymaj kciuki ;)

Prowadzę bloga już długo długo długo, ale ilość czytelników niespecjalnie mnie zadowala. Jest więc 2:00 w nocy a ja siedzę i szperam w internecie w poszukiwaniu rozwiązania mojego problemu. Trafiłam na Twój post i cóż… Chyba tu zostanę :) Dziękuję za super rady.