„Moja bułgarska nauczycielka wyznała mi kiedyś, że może się obyć w kuchni bez wszystkiego, tylko nie bez papryki. Czerwona jak ogień piekielny, ostra jak oddech diabła czuszka nieodłącznie towarzyszy bułgarskim potrawom. Czuszką nazywają też Bułgarzy paprykę słodką. W ogóle papryka w bułgarskiej kuchni ma niezachwianą, mocna pozycję. Kto tylko może uprawia paprykę, kto nie ma gdzie, kupuje na bazarze w wielkich workach. Potem się ją suszy, dusi, opieka, zapieka, faszeruje, piecze, wekuje lub sieka do sałatki. Pod koniec sierpnia bułgarskie domy obwiesza się koralami lśniącej papryki, by wysuszyć ją na zimę. A kto raz skosztował w Bułgarii czuszki biurek, nie zapomni tego smaku do końca życia” (fragment z mojej książki „Bułgaria na talerzu”).
W podanym przepisie znajdziecie fetę. Świadomie podaję tę nazwę, gdyż zdaję sobie sprawę, że tradycyjne bułgarskie sirene jest w Polsce trudne do kupienia. Podobnie jak czubryca – przyprawa, którą pachnie prawie każda bułgarska kuchnia. W moim przepisie do farszu dodaję trochę ryżu, który ładnie wiąże nadzienie. Przygotowanie czuszek jest nieco pracochłonne, więc warto podzielić pracę na etapy. Zazwyczaj opiekam papryki w przeddzień planowanego przygotowywania potrawy, to znacznie ułatwia pracę.
Czuszki biurek
Składniki:
1 kg czerwonej papryki równej wielkości
200 g sera feta
100 g ugotowanego ryżu
1 cebula
1 jajko
2 łyżeczki czubricy
sól
do panierowania:
jajko
mąka
bułka tarta
olej do smażenia
Paprykę ułożyć na ruszcie, wstawić do piekarnika włączonego na funkcję grill i opiec ze wszystkich stron, aż skórka stanie się czarna. Następnie włożyć do miski, przykryć i zostawić do ostygnięcia. W tym czasie ser rozgnieść widelcem, dodać drobno pokrojoną i przyrumienioną na oleju cebulę, ryż, jajko, czubricę i sól do smaku. Nadzienie dokładnie wymieszać. Paprykę oczyścić ze skórki i nasion i delikatnie nadziewać farszem.
W Polsce dość trudno zdobyć podłużną odmianę papryki widoczną na zdjęciach. Z papryką tradycyjną radzę sobie w ten sposób: opieczoną, obraną ze skóry i oczyszczoną z nasion kroję wzdłuż na pół. Rozkładam ją na desce, nakładam nadzienie i składam. W ten sposób należy przygotować wszystkie papryki.
Na dużej patelni rozgrzać olej i partiami smażyć obtoczoną
wcześniej w mące, jajku i tartej bułce paprykę. Podawać ciepłą, z jogurtem naturalnym lub liutenicą.
Komentarze
Wygląda smakowicie, a w związku z tym, że ja uwielbiam czuszkę na pewno przepis wykorzystam!
A ja właśnie "upolowałam" odpowiednią paprykę i zastanawiałam się jak, w polskich warunkach na kuchni z płytą ceramiczną, pozbawić papryki skórki :)
No, to dzisiaj opiekam w piekarniku… A jutro jemy panierowaną papryczkę.
Pozdrawiam.
PS. Bułka na panierkę już prawie wyschła, więc jutro ją też zmielę.
Czubrycę można upolować w tzw. zdrowej żywności lub przez net :) Co do sera – a szopski, który czasem można w W-wie dorwać w delikatesach? Widziałam 2 warianty.
Karolina, mam nadzieję, że się nie zniechęcisz :)
Marta, na dnie piekarnika rozłóż folię aluminiową, łatwiej wyczyścisz piekarnik.
Ptasiu, z tym serem mam kłopot. Spotkałam już różne warianty serów szopskich, bułgarskich – pod takimi nazwami producenci sprzedają różne wyroby, które poza nazwą mają niewiele wspólnego z sirene. Próbowałam, za każdym razem rozczarowanie. Stosuję ser z Lidla, on według moich prywatnych Bułgarów jest technologicznie najbliższy temu, o co chodzi :)
Jak zawsze smakowicie a do tego pięknie. Po wejściu na Twój blog zawsze siedzę potem głodna i ciągle czegoś mi brakuje.
Piękne zdjęcia.
uwielbiam paprykę chyba w każdej postaci, no tak naprawdę to dużo ich nie znam… bo bigosik, faszerowana i duszona w sosie, marynowana, czyli standardy… i dlatego postaram się wypróbować Twój przepis w weekend – po sobotniej wizycie na bazarku :)))
pozdrawiam serdecznie
Ania
ślinka mi pociekła:)))
a czubryca ma być zielona czy czerwona?
aeljot, dziękuję za te słowa :)
anne, powodzenia!
zielonooka, nawet nie wiedziałam, że jest czerwona. To jakaś mieszanka chyba? Mnie chodzi o klasyk :)
cudowne, chętnie zrobię, tylko gdzie w Warszawie zdobyć lutenicę????
Pięknośćdnia, Lutenica do zrobienia nie jest Ci potrzebna :) To tylko propozycja podania.
Czubrycę kupiłam sobie kiedyś na ryneczku, zarówno zieloną jak i czerwoną. Fajna przyprawa, bardzo ją lubię.
Papryczki wyglądają przepysznie. Ciekawa odmiana, nie słyszałam o takiej.
Pozdrowienia Beatko:)
Jak zwykle piękne zdjęcia! A papryki na pewno godne wypróbowania :)
Dopiero 2 tygodnie minęły od naszego powrotu z Bułgarii , piękny kraj i pyszna kuchnia . Nas szczególnie uwiodła sałatka szopska ( nawet nie wiem czy to tradycyjne danie bułgarskie ), natomiast smak i zapach świeżych pomidorów , ogórka ,i wspomnianej przez Ciebie papryki odjęło nam mowę. Twoja propozycja również wygląda rewelacyjnie . Pozdrawiam serdecznie.
A ja czubrycę dostałam w prezencie i szczerze mówiąc tak intuicyjnie przyprawiałam nią różne potrawy (najlepiej odnalazła mi się w zupie:))
W aktualnym swiecie, w ktorym zyje czyli w Kamerunie bez papryki wszelkiego rodzaju po prostu nie ma dobrego jedzonka…a to wszystko przygotowuje sie na ognisku z trzech kamieni…
Serdecznosci
Judith
Świetny przepis. Bardzo lubię takie smaki. Jestem szczęśliwą posiadaczką sera sirene i zastanawiałam się do czego go użyć. Już wiem. pozdrawiam serdecznie.
Beatko, wiem ,że do podania i już ostrzę sobie zęby na tą paprykę, ale ,moja rodzina szaleje za Lutenica a nigdzie jej dostać nie mogę,żoże wiesz gdzie można ją kupic?
Majanko, czerwonej na oczy nie widziałam, warto?
Siters, oj godne )
Renata, szopska bardzo typowa, też uwielbiam!
Aciri, u nas w zupie z soczewicy.
Judith, rozmarzyłam się.
lo, ile masz sera? Może banicę do tego?
Pięknoscdnia, to jestem w kłopocie. Ja kupnej nie jadłam, zawsze dostawałam od teściowej w słoikach. Oj, my też za nią szalejemy. Pozdrawiam całą rodzinę!
Banicy nie mam, a sirene w opakowaniu 400 g.
Pięknośćdania,
nie kupuj lutenicy, tylko zrób! Pani Beata na pewno ma tutaj dobry przepis :)
Pozdrawiam.
PS. Pomysł z opiekaniem papryki w piekarniku (z grillem) fantastyczny: szybki i niekłopotliwy.
wygląda apetycznie :) oj chyba się skusze :)
Czubrica to nasz cząber. A czubrica czerwona to mieszanka cząbru z ostrą papryką.
No, zgoda. Nie jest to dokładnie to samo. Czubrica to cząber górski Satureja montana. Nasz cząber, to cząber ogrodowy
Satureja hortensis. Oba pachną podobnie, ale ten górski nieco intensywniej. A interes robi się głównie na dosypywaniu soli do suszonego ziela. Bo często „czubrica” to właśnie mieszanka cząbru (można mieć nadzieję, że górskiego) z solą. Albo z solą i ostrą papryką. Tak więc odpowiedź na pytanie:”Czym można by zastąpić czubricę?” brzmi: cząbrem. :) Powodzenia w kucharzeniu!
A co do reszty komentarza: no cóż, sama prawda. :(
Z czubrycą łatwo kombinować, bo nazwa polska i bułgarska są podobne, ale jednak różne. I to daje duże pole do manipulacji. A pierwszą w życiu czubricę, czyli wlaśnie cząber przywiozłam z Bułgarii w połowie lat 80-tych. I to po wcześniejszej konsultacji z ówczesnym dyrektorem Muzeum Humoru w Gabrowie – prywatnie wielkim smakoszem. Na pewno było to samo ziele, a nie żadna mieszanka. Była tam też dostępna przyprawa ze słowem czubrica w nazwie i jakimś dodatkiem – to była właśnie mieszanka przypraw z dodatkiem cząbru (ostra, czyli to, co u nas sprzedaje się pod nazwą czubrycy czerwonej).
Jasne, że przez odtatnie 30 lat coś się mogło pozmieniać. I jeśli lepiej się sprzedają meszanki przypraw, to czemu ich nie dać klientowi?
Co do składu, to lepsze sklepy zwykle go podają. Cytat jest z http://www.aledobre.pl/216,Delikatesy/2-219,Przyprawy_sypkie/ No i jak widać, nikt się nie kwapi do dodawania do mieszanek cząbru górskiego, bo gdyby tak było, to informacja byłaby eksponowana.
Uwielbiam cząber jako dosmaczacz do strączkowych. Dodaje charakteru. :)
Pozdrawiam!