Rejs starym drewnianym jachtem z prawdziwie morską duszą marzył mi się od dawna. Takimi łajbami pływają tylko szaleńcy, którzy poświęcają swoim łodziom całe serce, czas i pieniądze. Za każdym razem, gdy gdzieś w porcie mignie mi takie drewniane “próchno” z żaglem, moje marzenia odżywają. Może kiedyś, gdzieś… Ale wiesz przecież, że marzenia trzeba mieć obowiązkowo, bo tylko wtedy się spełniają. Moje właśnie się spełnia.
Farurej
Jacht Farurej to piękna drewniana 36 letnia jednostka. Swój pierwszy odbył w czerwcu 1980 roku, a jego kapitanem był wówczas Ryszard Kukliński. Od maja 2013 objęta opieką kapitan Katarzyny Gaul i wicekomandora Jędrzeja Łuczaka. To oni włożyli w ten jacht swoje serca, cały swój czas, energię, zaangażowanie i miłość. Z pomocą licznych wolontariuszy dają Farurejowi drugie życie, a takim jak ja i moja rodzina miłośnikom starych jachtów i żeglarstwa możliwość przeżycia niesamowitej przygody. Więcej o Farureju i planowanych rejsach przeczytacie tu.
Kanał Gota
To rejs jedyny w swoim rodzaju. Płyniemy w poprzek Szwecji Kanałem Gota. To jedna z najciekawszych śródlądowych tras żeglarskich w Europie o długości 190,5 km. Jego budowa rozpoczęła się w 1809 roku, a kanał funkcjonować zaczął w 1832 za panowania Karola XIV. Po drodze mamy do pokonania 58 śluz, które pomogą nam się wspiąć na 92 m n.p.m., by na koniec znów znaleźć się na poziomie 0, po zachodniej stronie Półwyspu Skandynawskiego. Po drodze przepłyniemy trzy jeziora, w tym największe w Szwecji jezioro Vanern o powierzchni 5558 km2, szwedzkie szkiery, wodne akwedukty, mosty obrotowe i trochę morskiej żeglugi.
Ruszamy w rejs!
Rejs kanałem rozpoczyna się w Mem, a my, czyli Lubo, i nasze młodsze córeczki, 11 letnia Marinka i 8 letnia Kalinka dołączamy do załogi Farureja w Norsholm. Jest idyllicznie, port i otaczająca go wioska wygląda jak z pocztówki, a my szwendamy się po okolicy z otwartymi buziami i nie możemy wyjść z zachwytu nad krajobrazami jak z pocztówki. Rano ruszamy w trasę. Jak to zwykle bywa w bajkach, początek jest niewinny i spokojny. Przepływamy kolejne śluzy, akwedukty i podnoszone mosty, mozolnie wspinając się Farurejem w górę. Po drodze pokonujemy bez problemów jezioro Roxen, by dotrzeć do słynnych schodów Carla-Johana. Do pokonania mamy siedem śluz jedna po drugiej, które wyglądają jak wodne schody do nieba. Widok niesamowity, gdy wspinamy się nimi mozolnie naszym jachtem poziom po poziomie.
Przed nami jezioro Vättern, drugie co do wielkości jezioro w Szwecji o imponującej głębokości dochodzącej do 128 m n.p.m. Jezioro daje mi i reszcie załogi ostro w kość. Leżę cały czas na rufie z głową za burtą. Wieje lodowaty wiatr, które przewiewa mnie do kości, a ja targana torsjami myślę sobie – co ja tu do cholery robię?!
Wreszcie wchodzimy do portu w miejscowości Karlsborg. Wiatr nie odpuszcza, jest przejmująco zimno, a moje morale gwałtownie podupada po bardzo ciężkim dniu. Wieczorem wtulam się w śpiwór na mojej koi i odpływam w głęboki niespokojny sen. Ranek nie przynosi specjalnej poprawy wciąż jest zimno i pochmurno, a my ruszamy w dalszą drogę. Ale jak to zwykle w bajkach bywa, u nas też chmury magicznie się rozstępują i wychodzi słońce. Płyniemy spokojnie kanałem pieszczeni ciepłymi promieniami. Jest idyllicznie. Bajkowa przyroda otula nas swoimi zielonymi ramionami, a my wygrzewamy się na pokładzie jak leniwe koty. Kolejną noc spędzamy w Töreboda, czekając na poranne otwarcie śluzy. Dopływamy do najwyższego punktu naszej wodnej wspinaczki na wysokości 92 m n.p.m. teraz nasza przeprawa będzie prowadzić w dół. Przed nami najtrudniejszy etap – Vänern – największe jezioro w Szwecji i trzecie co do wielkości w Europie. Prawdopodobnie wpłyniemy na nie już tej nocy. Czeka nas 24 godziny żeglugi, trzymajcie kciuki i życzcie nam pomyślnych wiatrów!
Ciąg dalszy nastąpi…
Komentarze
stopy wody pod kilem! pływałam sto lat temu po północnych wodach :-)
Haniu, wiesz więc, jakie bywają zdradliwe :) Pozdrawiam serdecznie!
pomyślnych wiatrów żeglarze!
Powodzenia..
Dziękuję :) Już po wszystkim, ale działo się!
Oby tam nie lało tak jak u nas
Aga, i lało, i wiało. Pełna gama ekstremalnych przeżyć za nami :)
Ojej choroba morska pewnie zapewniona.
Wspaniałych wrażeń, pomyślnych wiatrów
Marzenko, wiatry się sprzysięgły i niestety dla nas były bardzo niepomyślne. Opiszę wkrótce, jak trochę ochłonę :)
Noc na wodzie…hmm…pewnie będzie pieknie i strasznie. Powodzenia ☺
Dziękuję Kochana. Jak już wiesz z przewagą tego drugiego niestety :)
A my pozdrawiamy z szant w Giżycku :)
Beata jestem pewna, że będzie pięknie, ale zawsze dobrze być w nocy w kamizelce kapitan Wojtek pyta,czy macie odpowiedni zapas rumupozdrawiamy :)
W nocy obowiązkowo przypięci pasami do pokładu. Żubrówka się lała za burtę, coby odczarować niepomyślne wiatry ;)
Szwecja jest piekna;)
Piękna i żeglarsko wymagająca. Dała nam w kość :)
Czekam i czekam na cz. II :P