Jestem samozwańczą wysoko wyspecjalizowaną poszukiwaczką stylowych miejsc noclegowych. Nie zliczę, ile godzin poświęciłam na przeczesywaniu Internetu w poszukiwaniu lokalizacji wyjątkowych, takich, w których jest i pomysł i atmosfera i to coś, co sprawia, że czujesz się jak wybraniec losu. Za takimi miejscami zawsze stoi jakaś historia, a ludzie, którzy je tworzą są niebanalni, ciekawi, otwarci i kreatywni. Kiedy docierasz późnym wieczorem po długiej i męczącej podróży do końcowego punktu, to zazwyczaj marzysz tylko o tym, żeby wstawić swoje bagaże do pokoju i rzucić się na łóżko. W nowym cyklu, który właśnie debiutuje na łamach Lawendowego Domu będę pokazywać godne polecenia pensjonaty, hotele, domy do wynajęcia – takie, które tchną wyjątkową atmosferą i do których chce się wracać, by naładować baterie.
Grono di Rucola
restauracja, winiarnia, pensjonat
Przyjeżdża się tu przede wszystkim, żeby dobrze zjeść, ale o tym za chwilę. Zacznę od tyłu, a właściwie od góry. Krętymi, drewnianymi schodami dostaję się na piętro, gdzie mieszczą się trzy apartamenty. Schody są schodzone, widać, że czas odcisnął na nich niejedną historię. I tu pozytywne zaskoczenie. Wnętrza ascetyczne, minimalistyczne, wysmakowane. Są jak kadry z obrazów holenderskich mistrzów. Światłocień, surowe formy. Drewniane podłogi pociągnięte popielatą bejcą, betonowe posadzki, surowa cegła, drewno z odzysku, szlachetne lny i surowe kupony grubo tkanej bawełny. Spójnie, konsekwentnie, minimalistycznie, ale z ciekawym detalem. Strudzony podróżny ma do wyboru dwa pokoje 2-osobowe i jeden 3-osobowy apartament. Oczy pieści rozproszone światło skryte za płóciennymi żaglami.
Surowość wnętrza sprzyja odpoczynkowi i wyciszeniu. Tym bardziej, że lokalizacja jest też wyjątkowa. Grono di Rucola znajduje się w otulinie lasu, w bezpośrednim sąsiedztwie stadionu lekkoatletycznego, szczycącego się najładniejszym położeniem w Polsce. Z dala od miejskiego zgiełku, a jednocześnie w przyjemnej spacerowej odległości od najpopularniejszych atrakcji Sopotu. Sam budynek pochodzi z 1906 roku.
Pierwotnie umiejscowiony był nad brzegiem morza i służył za urząd celny. W latach dwudziestych został przeniesiony w aktualną lokalizację. Przez lata był wykorzystywany przez klub sportowy, jako baza techniczna i szatnie dla zawodników. Stąd między innymi liczne ślady na wspomnianych drewnianych schodach po piłkarskich kolcach :) Dół to prosto i wygodnie zaaranżowana otwarta przestrzeń jadalna.
Do dyspozycji gości jest też klimatyczny drewniany, wychodzący wprost do lasu taras z tyłu, otoczony ziołowymi rabatami.
Z przodu kilka stolików stworzonych z myślą o dobrej kawie i deserze. Zachęcona doskonałymi recenzjami i ciekawym sezonowym menu, oraz tym, że Grono di Rucola zostało ujęte w niezależnym przewodniku po restauracjach Gault&Millau zasiadłam z przyjaciółką na tarasie w obliczu kulinarnego wyzwania.
Menu podzielono na cztery obszary: ziemię, wodę, ogień/ogród i niebo, czyli desery. Zależało mi na spróbowaniu dania z każdego obszaru, by wyrobić sobie opinię o tutejszej kuchni. Wybór padł na pierogi z danielem z sosem z czarnej porzeczki, dorsza z marynowanymi grzybami, pierożki z ricottą i botwinką,
Na deser suflet czekoladowy z sorbetem pomarańczowym i domowa gruszkówka. Po deserze i ujmującej rozmowie z szefem kuchni na nasz stół trafił jeszcze makaron z cukinii – genialne proste i wirtuozowsko skomponowane danie, które potwierdziło kunszt kucharza. Kolację określam mianem wyjątkowej. Składa się na to urokliwe miejsce, obsługa – dawno nie czułam się tak dyskretnie zaopiekowana, no i dania skomponowane finezyjnie, z solidną dozą podstaw tradycyjnej dobrej kuchni. Stawkę wygrał dorsz – przyznam, że zawsze testuję dorsza, gdy tylko znajdę go w karcie. Tym razem dorsz powalił mnie na kolana i nawet nieśmiało wyznaję, że był to najlepszy dorsz, jakiego udało mi się do tej pory zjeść. Czapki z głów!
Dla kogo: dla osób ceniących minimalistyczny styl, lubiących niekonwencjonalne rozwiązania we wnętrzach. Dla rodzin z dziećmi. Dla szukających spokoju i lubiących obcowanie z przyrodą. Dla smakoszy, szukających regionalnych produktów, solidnej kuchni, dobrego wina i obsługi na najwyższym poziomie.
Moja ocena: absolutny max! Sopot ma wiele do zaoferowania – Grono di Rucola należy do tych miejsc, do którego po prostu trzeba zajrzeć goszcząc w Trójmieście.
Link do strony: http://gronodirucola.pl/
Komentarze
Piękne miejsce, niezqykle klimatyczne😀, na stronie brakuje inf np. nt cen pobytu, akceptacji zwierząt ..
Przepiękne miejsce :)
Sympatyczne miejsce i fajny cykl – o ile nie pójdzie całkowicie w komercję i będzie szczery, a myślę, że taki będzie, bo taki jest ten blog od dawna. Prawdziwy, bez zadęcia, inspirujący naprawdę – nawet, jeśli czasem na zamówienie.
Lubię:)
Szkoda tylko, że Autorka często nie odpowiada na komentarze i pytania. Pewnie to na dłuższą metę trudno wykonalne.
Wygląda po prostu pięknie, szkoda, że do Sopotu mam tak daleko..
Zdecydowanie muszę się tam kiedyś wybrać.