Moda i uroda

„Magiczny dotyk” i inne opowiastki z salonu urody

Niewielki salon urody w warszawskim Aninie. Możesz się tam ostrzyc bez względu na płeć i wiek. Wpadają panowie, panie, emerytki i młode dziewczyny, kobiety w ciąży, czasem dzieci z prośbą o podcięcie czupryny, „a mama zapłaci jak będzie wracała z pracy”. Poza włosami pełny zakres usług kosmetycznych i paznokcie. Gdy mam wizerunkowy kryzys, a właśnie zapuszczam włosy (te z Was, które przeszły kiedyś ten bolesny i długi proces wiedzą, jak niewiele trzeba, by się załamać i poddać) wykonuję dramatyczny telefon i pędzę po ratunek. Wystarczy „magiczny dotyk” nożyczek w rękach uzdolnionej i rozumiejącej zawiłości kobiecej duszy fryzjerki, by ugasić pożar. Znów mogę patrzeć na siebie, a włosy, mimo niewielkiej, prawie niezauważalnej zmiany, układają się doskonale. Wpadam tam też z moimi dziewczynami, które wizyty w salonie uwielbiają.

Zrzut ekranu 2015-05-14 o 17.51.48Pani fryzjerka z uwagą słucha młodych klientek, jest cięcie i zaplatanie warkoczy na życzenie :) Dlaczego o tym piszę? Bo choć tak zwyczajne, to miejsce jest wyjątkowe. Wyjątkowe dla mnie. Jest strzyżenie, ale i plotkowanie, żarty i śmiechy. Czasem narzekamy na pogodę, albo zwierzamy się z rodzinnych kłopotów. Radzimy sobie, opowiadamy, cieszymy się wspólnie ze swoich sukcesów, przeżywamy porażki, martwimy się o zdrowie, pocieszamy i wspieramy się tą jedyną, niepowtarzalną, kobiecą siłą. „Towarzyski magiel”,  pełen gwaru, ale i tej wyjątkowej, kobiecej mądrości. Właśnie za to tak bardzo cenię takie miejsca. Lokalne, niewielkie usługowe punkty, gdzie nie jesteś anonimową tysięczną klientką, lecz wspólnie tworzysz małą społeczność, która daje siłę. Zrezygnowałam z modnego salonu w centrum Warszawy. Wolę pozostać częścią małej układanki, gdzie mam swoje miejsce, niż zgubić się w pudle pełnym niepasujących do siebie puzzli. W ten sposób wspieram moją najbliższą społeczność i czerpię z niej siłę.

Zdjęcia zrobiłam w Salonie Urody Lady Vena, ul. Snopowa 8, Warszawa Anin Dziewczyny, pozdrawiam serdecznie!

 

avatar Beata Lipov

Dziennikarka, zawodowo piszę i fotografuję. Na zamówienie urządzam wnętrza, przeprowadzam metamorfozy, robię coś z niczego, inspiruję i motywuję kobiety, prowadzę warsztaty kulinarne, craftowe i fotograficzne. Założyłam i niezmiennie z przyjemnością piszę blog Lawendowy Dom.

Zapraszam

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

droga Beto, ja osobiście nie lubie zbytnio pogaduchów w trakcie cięcia, z mojego doświadczenia panie fryzjerki rozpraszały się i brzydko mnie cięły, teraz mam nową fryzjerkę i rozmawiamy ale wyznaczyłam deliakatną granicę aby fryzjer mógł sie skupic na robocie i abym zbyt dużo nie powiedziała bo tu łatwo o plotki i nieporozumienia z nich wynikające