Dania główne | Kuchnia | Wegetariańskie

Kopytka z pieczonej dyni z sosem grzybowym

W zasadzie jesienią mam zawsze trochę upieczonej dyni w lodówce, bo przydaje się na każdym kroku. Wybieram doskonałą odmianę Hokkaido, która jest zwarta, aromatyczna i idealnie sprawdza się zarówno w daniach słodkich, jak i wytrawnych. Uwielbiam wszelkie kluchy i kopytka, a w wersji jesiennej oczywiście muszą się na moim stole pojawić kopytka z dyni. Zanim dynia trafi do ciasta warto ją upiec. Dzięki temu wydobędziesz z niej jej wyjątkowy smak. Taką pieczoną dynię łatwo rozgnieść na puree. Wystarczy widelec, nie trzeba jej nawet wrzucać do blendera. Do kopytek uwielbiamy w Lawendowym Domu sos mięsny lub grzybowy. Teraz, w okresie grzybowego szaleństwa wybór jest w zasadzie oczywisty :) Użyłam barwnej, pachnącej lasem mieszanki podgrzybków, kurek i kilku borowików. I tu na scenie pojawia się nowy produkt Łowicza – Ciemny Sos Uniwersalny.

Sos jest smaczny, gęsty, pachnie zachęcająco i nadaje się do wykorzystania w wielu wariantach, w zależności od dodatków. Dla mnie to dobra opcja, gdy chcę uprościć sobie sprawę, a wiadomo, że przygotowanie dobrego sosu zabiera sporo czasu. Dlatego warto pozostawić sobie taką alternatywę. Smacznego :)

Kopytka z pieczonej dyni z sosem grzybowym

[przepis]

kopytka:

500 g pieczonej dyni – polecam odmianę Hokkaido

500 g ugotowanych ziemniaków

jajko

350 g mąki lub więcej, jeśli ciasto się klei

sól

olej

sos:

Ciemny Sos Uniwersalny Łowicz

200 g grzybów leśnych – u mnie podgrzybki, borowiki i kurki

łyżka masła

2 łyżki oleju

sól

pieprz

2 ząbki czosnku

garść świeżych ziół – użyłam szałwii, tymianku i majeranku

[/przepis]

  1. Dynię i ziemniaki przepuścić przez praskę lub ugnieść.
  2. Dodać jajko, mąkę i sól.
  3. Wyrobić ciasto. Podzielić je na części.
  4. Z każdej uformować wałek o grubości 2 cm i pokroić go ukośnie na kopytka.
  5. Gotować porcjami w osolonej wrzącej wodzie z dodatkiem oleju ok. 2 minut od wypłynięcia na powierzchnię.
  6. Wyjąć łyżką cedzakową na półmisek.
  7. Grzyby oczyścić, umyć, pokroić w plasterki.
  8. Na patelni rozgrzać masło i olej. Podsmażyć drobno posiekany czosnek i zioła. Odłożyć je na talerzyk.
  9. Na rozgrzany tłuszcz wyłożyć grzyby.
  10. Smażyć ok.15 minut z obu stron, aż grzyby zmiękną. Doprawić solą, pieprzem.
  11. Gdy grzyby będą miękkie, dodać Ciemny Sos i przesmażone wcześniej zioła.
  12. Gotować razem 2-3 minuty. Gotowym sosem polać kopytka.

 

 

 

avatar Beata Lipov

Dziennikarka, zawodowo piszę i fotografuję. Na zamówienie urządzam wnętrza, przeprowadzam metamorfozy, robię coś z niczego, inspiruję i motywuję kobiety, prowadzę warsztaty kulinarne, craftowe i fotograficzne. Założyłam i niezmiennie z przyjemnością piszę blog Lawendowy Dom.

Zapraszam

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kupiłam ten sos:-) Na co dzień prowadzę zdrową kuchnię z naturalnych składników, ale w życiu każdej kobiety pełniącej wiele ról zdarzają się dni,
kiedy dobry gotowiec jest jak telefon do przyjaciółki.
A ja Lawendowy Dom lubię i sposób reklamowania rozumiem…
żeby Autorka jeszcze odpowiadała na komentarze! :-)

Patrzac na konentarz Kasi zakladam ze jakies wczesniejsze konentarze,jak zwykle, zostaly usuniete..nie znam skladu tego sosu, ale reklama przyzwoita,wypadla lepiej niz tabletki do protez ;-) zleceniodawca tez widac zadowolony bo to juz kolejny produkt z Łowicza, nie kupuje gotowcow wiec nawet nie wiedzialam ze sie za sosy wzieli,ale mysle ze niektorym sie wpis przyda, az mnie naszla ochota na kopytka, pozdrawiam Monika

Ten blog, jak wiele innych, to dla kogoś praca oprócz hobby. To widać i wiadomo. Mimo to, według mnie nie zatracił rysu osobistego, Autorka jest szczera i prawdziwa. Nie ukrywa, że reklamuje, i jest w tym jakaś „przejrzysta”.
Dlatego ja chętnie tu zaglądam.
Wiele innych blogów podstępnie, cichcem i niezbyt ładnie przedzierzgnęło się w portale komercyjne, a ich autorzy wyparli się wcześniej głoszonych prawd i zasad w imię zysku, jednocześnie idąc w zaparte i nie patrząc odbiorcy w oczy…
Pani Beata wydaje się wciąż tą samą Beatą – prawdziwą, zwyczajną, taką jaką jest, bardzo szczerą i spójną, z bardzo silnym rysem indywidualnym. A siła inspiracji tego bloga to 111 w dziesięciostopniowej skali…
Dlatego chętnie i z uśmiechem czytam także te reklamowe wpisy. Sos;) wpisuje się w moją filozofię życia – tak, staram się na co dzień, żyć zdrowo, domowo, nowocześnie, fit, slow food i zero waste, lokalnie, seznowo i co tam jeszcze – ale zdarza mi się sobie ułatwić, przycyganić czy zwyczajnie odpuścić – bo też jestem nieidealna, za to prawdziwa;) Kobiety idealne nie są prawdziwe.
No, to pozdrowienia:-)

Update
Niemniej dodam, że sos mi nie smakował;) W awaryjnych sytuacjach wolę te w proszku z pudełeczka, konkurencyjnej firmy.

Kocham te kopytka i ich nienawidzę 😀 Z jednej strony fajny pomysł na przemycenie dyni, która nadaje lekko słodkawy smak zwykłym ziemniaczanym kopytkom. Z drugiej- bardzo ciężko mi się z nimi pracuje. Mimo że daje sporo mąki, to i tak ciasto jest bardzo klejące. W rezultacie kształt kopytka pozostawia wiele do życzenia, ale ich smak to rekompensuje. Może masz Beato jakąś radę. Boję się sypać mąki zanadto, bo nie chce, żeby kopytka wyszły twarde jak kamień. A może to jedyny sposób…