Kto ma ochotę na dopieszczenie ciała zabiegiem Ganbanyoku w Studio Ovo w Warszawie? W dodatku w towarzystwie wybranej przez siebie osoby na jedynym na świecie podwójnym łóżku do Ganbanyoku. Zaproś partnera, czy partnerkę, przyjaciółkę, siostrę, albo córkę. A może to będzie spotkanie biznesowe albo preludium kreatywnej randki? Nie ma żadnych ograniczeń. To Ty wybierasz!
To zaczynamy… Wyobraź sobie, że leżysz na łóżku wyłożonym płytami z czarnej krzemionki wulkanicznej z wyspy Hokkaido. Do Twojego ciała wnika delikatnie ciepło, otwiera pory, uwalnia toksyny i rozluźnia mięśnie. Zabieg stymuluje krążenie, przyspiesza metabolizm, ale nie przyspiesza rytmu serca, a Twoje ciało wydziela „perłowy pot“ , który ma właściwości bakteriobójcze i jest naturalnym balsamem dla Twojej skóry. Brzmi kusząco, prawda?
Japoński zabieg Ganbanyoku nazywany inaczej skalną kąpielą to jedna z wielu propozycji dla ciała i ducha, którą oferuje Studio Ovo, otwarte niedawno w Warszawie przez znaną Wam doskonale firmę Sante. Pełną ofertę zabiegów, w dodatku w całkiem rozsądnych cenach znajdziecie tu. Mam dla Was 5 voucherów na zabieg Ganbanyoku. Aby je zdobyć poproszę, żebyście zdradzili swój sposób na rozgrzanie organizmu zimą. Ja zazwyczaj biorę kąpiel z kilkoma kroplami olejku lawendy. Ale nic nie rozgrzewa mnie bardziej, niż talerz gorącego makaronu z orzechowym pesto. Na Wasze rozgrzewające odpowiedzi pod tym wpisem lub na fanpage’u Lawendowego Domu na Facebooku czekam przez 2 tygodnie, do poniedziałku, 3 lutego (osoby anonimowe proszę o pozostawienie kontaktu do siebie ☺ ). Wybiorę wśród nich pięć, które nagrodzę voucherami do zrealizowania w wygodnym dla Was terminie w Studiu Ovo w Warszawie.
Komentarze
Jak rozgrzewam swój organizm zimą? To proste! Na początek ciepła zupa – dziś krem z pomidorów z pestkami słonecznika, deser to bez wątpienia szarlotka na gorąco albo bardzo czekoladowe brownie z bitą śmietaną, zwieńczeniem jest aromatyczny earl grey z plasterkiem pomarańczy, sokiem malinowym i nutą imbiru do tego ciepłe skarpetki i wełniany sweter od Babci :) Zrobiło się ciepło, prawda?
Ada, o tak :)
Sobotni zimowy wieczór…..zapalony kominek, kocyk, herbatka z
cytryną i rumem (mój hit sezonu), szarlotka na stole i jakiś dobry film.
Marzenko, dziękuję za komentarz :)
Duży kubek gorącego kakao słodzonego odrobiną miodu i ciepłe ramie mojego mężczyzny,a jak go nie ma to musi wystarczyć termofor,najlepszy taki w futerkowym sweterku :)
A wiesz, że nie piłam nigdy kakao z miodem? Pozdrowienia!
Mam ogromny zapas bardzo dobrego „dostanego” miodu i używam go wszędzie gdzie mogę i to taki mój eksperyment w tym sezonie zimowym,spróbuj -pierwszy raz był dziwny ,ale nie zamienię go już na cukier :) Pozdrawiam.
Wielkie dzięki za pomysł! Dobrej nocy :)
zimowa kawa z miodem gryczanym (i w zasadzie z każdym innym) jest niesamowita – polecam :)
Dla mnie najlepszy zawsze jest grzaniec, czy to winny, czy piwny z duuuużą ilością przypraw korzennych i imbiru, sokiem malinowym, pomarańczami i w przypadku wina, migdałami. Wypicie takiej mieszanki pod wełnianym kocem z Zakopca, nasączonym cudnymi wspomnieniami, przy bogu ukochanego mężczyzny działa najlepiej :)
Cudowny sposób na rozgrzanie :) Po raz kolejny pojawia się mężczyzna u boku :) Pozdrawiam serdecznie!
Mieszkam w domku jednorodzinnym i ze względu na to, że oszczędzamy na gazie jest bardzo zimno. No chyba, że ktoś rozpali w kominku :D Mój ulubiony sposób na rozgrzanie się to duży kubek gorącej czekolady z bitą śmietaną, do tego kocyk a na nogi ciepłe wełniane skarpety od babci ;) Inną opcją jest gorąca cynamonowa szarlotka mojej mamy polana miodem z gałką lodów śmietankowych albo waniliowych – pycha!
Jak ja dawno nie jadłam cynamonowej szarlotki, hmmm, rozmarzyłam się :)
Najczęściej rozgrzewamy się z Mężem wspólnie, ale gdy nie ma ku temu sposobności piję imbir zalany wrzątkiem – mega rozgrzewa + puchate skarpety na stópki !
Bez skarpetek ani rusz. Ciepło pozdrawiam!
A mnie najbardziej rozgrzewają treningi piłki nożnej moich dzieci Filip lat 4 i Maciek lat 6. Grają w KS DRUKARZ WARSZAWA. Pozdrawiamy SANTE
Nic nie rozgrzewa mnie lepiej niż sport! Bieg w rytm ulubionej, energetycznej muzyki, rozgrzewa od od głowy, po palce u stóp. Adrenalina dynamicznie krąży we krwi i nawet minusowe temperatury nie są mi straszne. Po takim biegu mój organizm jest rozgrzany, a ja bez wyrzutów sumienia mogę wypić gorącą czekoladę z cynamonem. A serce moje rozgrzewa do granic możliwości widok mojego Ukochanego, czekającego z przygotowaną czekoladą w rękach, na mnie w domu ;)
Ja dzień też zaczynam na sportowo i od razu cieplej :)
Najlepsze na rozgrzanie ciała jest ciepło drugiego ciała (np. Ukochanego Małżowina) – grzeje wewnętrznie i zewnętrznie :D Niezłe efekty daje też wspólna gorąca kąpiel w pianie pachnącej czekoladowo-orzechowo :) Jak nie ma możliwości skorzystania z dwóch powyższych propozycji to zawsze pozostaje piernikowe gorące kakao (karob + waniliowy napój sojowy + szczypta cynamonu, gałki, imbiru i kardamonu) pod cieplutkim kocykiem ;)
Magda, podpisuję się obiema rękami!
W mroźny dzień, gdy nawet paluszki mi marzną od patrzenia za okno (a jestem w biurze i nie mogę rozgrzać się kąpielą ;-)), rozgrzewam się kandyzowanym imbirem, który wolniutko pogryzam, ssę, słodycz i pikantność na przemian, równocześnie…
Kandyzowany imbir ma wszechstronne zastososowanie. My go dajemy dzieciom podczas podróży samochodem. Marta, pozdrawiam serdecznie!
Czy ten kandyzowany imbir likwiduje chorobę lokomocyjną (bóle głowy, mdłości, wymioty)? My przetestowaliśmy chyba wszystkie preparaty ziołowe, homeopatyczne z plastrem na pępek włącznie – u nas skuteczny jest tylko Aviomarin albo Joy Ride (dostępny w UK) :/
Magda, imbir jest skladnikiem wielu środków na chorobę lokomocyją. My często kupowaliśmy naszym dziewczynkom Lokomotiv, a on bazuje właśnie na imbirze. Aviomarin też stosujemy, ale niechętnie, bo jednak mocno otumania. Spróbuj z imbirem, mając w rezerwie zprawdzony środek, gdyby imbir nie zadziałał :)
w rezerwie zawsze mam dużą miskę, butelkę wody i ręczniki papierowe ;)
He, he, skąd ja to znam ;)
Rozgrzewam się już od rana – profilaktycznie, bom zmarzluch, w tym celu najlepiej sprawdza się kasza jaglana z daktylami i orzechami. W pracy herbata z imbirem, herbata z goździkami i cynamonem, woda z imbirem, imbir kandyzowany i energiczne machanie nogami pod biurkiem ;) (tak tak… ciepło to ja nie mam w swoim gabinecie). Po południu koniecznie zupa – niestety w bufecie, ale nie narzekam – jest niezła, no i gorąca! Potem szybki powrót do domu opatulona po nos, a tam czeka gorący mąż z jeszcze gorętszą czekoladą ze szczyptą chilli. Wypijam kubas aksamitnego i słodkiego napoju i popadam w błogostan… uśmiecham się do siebie i czuję jak ciepło rozchodzi się stopniowo rozgrzewając każdy najmniejszy fragment mojego ciała. Nadal Ci zimno? jak przez mgłę słyszę pytanie męża. Hmmmm… skądś znam ten błysk w oku… no jasne, że zimno! idziemy się dogrzać, bo widzę, że on też marznie… :)
ale tych autorskich metod wzajemnego rozgrzewania się nie zdradzę, powiem jedno – są niezawodne!
justyna.m@op.pl
A wiesz, że ja rano kaszy jaglanej nigdy nie jadłam. Powiem więcej, nie jadłam kaszy jaglanej na słodko. No gdzie ja się chowałam? Czas nadrobić braki!
Koniecznie! ja jestem wielką fanką kaszy jaglanej – upraż ją najpierw na patelni, a jak zacznie wydzielać przyjemny zapach zalej wodą/mlekiem – wtedy będzie jeszcze bardziej rozgrzewająca :)
mam mnóstwo przepisów na sałatki, chleb, budyń, a nawet majonez z kaszy jaglanej :)
Bardzo Ci dziękuję za zachętę i inspirację :)
Zdecydowanie na rozgrzanie coś ciepłego na śniadanie – najlepiej kasza jaglana z dodatkami
typu: orzechy, morele, pestki, inne bakalie, owoce…+ trochę miodu – jak kto lubi :) oczywiście ciepłe płyny w ciągu dnia – szczególnie polecam ziółka (np. lipa), lub imbir z cytryną zalany wrzątkiem i nr 1 rozgrzewającą „masala tea” z kardamonem, pieprzem, cynamonem – z dodatkiem mleka:) efekt rozgrzania gwarantowany!:) po wieczornym prysznicu (wcale nie bardzo gorącym!) – masło karite / kakaowe / kokosowe na ciało lub nasz ulubiony olejek naturalny, który zregeneruje naszą cierpiącą podczas mrozów skórę. Warto też spędzić miły wieczór pod kocem w naszych ukochanych, ciepłych skarpetkach:)….a na sam koniec sprawy najważniejsze! – miłość, która
rozgrzewa najbardziej!!!, szczęście, śmiech, relaks i poczucie spełnienia – jest udowodnione naukowo, że ludzie szczęśliwi wytwarzają pola energetyczne!:)))
k.cbt33@gmail.com
Oh, to masło kakaowe brzmi cudownie. No i bez ciepłych skarpetek też u mnie nie ma zimy :)
W zimę wchodzę w bliskie relacje z imbirem :D
Rozgrzewam się od środka, to jedyny sprawdzony sposób na rozgrzanie psychiczne i fizyczne :)
Podstawą jest śniadanie – uwielbiam cieplutkie owsianki, które przygotowuję sobie na różne sposoby, obowiązkowo z dodatkiem świeżego, startego imbiru!
Uwielbiam też rozgrzewającą kawę nazywaną przez mnie „pięcioprzemienną”, gdyż jak sama nazwa mówi przygotowuję ją zgodnie z zasadami kuchni 5P :) pijam ją z cynamonem, goździkami i imbirem.
Rozgrzewam się również obiadami jednogarnkowymi – curry, kasze itp. – w różnych kombinacjach, ale imbir zawsze im towarzyszy :)
Pozdrawiam ciepło
Ola
Owsianki to też moja miłość :)Pozdrawiam serdecznie Olu :)
Mieszkając w akademiku nie posiadam wanny więc nie mam co liczyć na rozgrzewające kąpiele… Ale moja współlokatorka – wegetarianka, fanka kuchni indyjskiej nauczyła mnie robić najlepszą herbatkę imbirową, która pobudza krążenie nie gorzej niż gorąca i pachnąca kąpiel :) Przepis jest prosty: pół litra wody należy gotować przez 10 min na dużym ogniu razem ze startym imbirem (ilość zależy od stopnia zmarznięcia) ;) Następnie przecedzamy napój aby pozbyć się kawałków imbiru (wszystkie swoje magiczne właściwości oddał już do naszej smakowitej herbatki). Mieszamy z miodem i sokiem z połowy wyciśniętej cytryny. Dla największych zmarzluchów polecam dodanie pieprzu. Popijać gorące :D
Iza, genialny przepis! Dziękuję :)
Zima to pora, na którą czekam przez 3/4 roku:) Wtedy oczekuje pierwszego śniegu, aby udać się na zimowe szusowanie po stoku:) Kiedyś będąc we Włoszech, spędzając cały dzień na stoku odkryłam coś co nazywa się „Bombardinio”:) Rozgrzewa i bombarduje mnie od wewnątrz:) Do filigranowej małej szklaneczki wlewamy do jej połowy lekko podgrzany advokat, delikatnie wlewamy mocne espresso a wierzch ozdabiamy kleksem prawdziwej bitej śmietany. Wychodzi pyszny, rozgrzewający a przy tym pięknie wyglądający (trzy warstwowy) napój/deser, który umili nam zimowe wieczory. Oczywiście nie polecane dla kierowców;)
justdek@interia.pl
Oj, Justynko, ależ to brzmi pysznie. Muszę spróbować!
Najskuteczniejszym sposobem na rozgrzanie, w moim przypadku rzecz jasna, jest przytulenie się do mojego Narzeczonego. Grzeje jak nikt i nic na świecie. Na drugim miejscu stawiam prasowanie a na trzecim herbatkę z lipy z dodatkiem miodu.
Drogi Lawendowy Dom, kiedy zostaną podane wyniki konkursu? :)))
Kasiu, będą jutro :)