Mikroblog

Bliskie spotkanie z herbatą.

Kiper wciąga napar do ust z prędkością 200 km/godz., ale uwaga, można się przy tym zadławić… To coś dla mnie, myślę i po raz kolejny wciągam herbatę z głośnym siorbnięciem, polewając sobie przy tym bluzkę. Dwaj mężczyźni w mojej kuchni wpatrują się we mnie wyczekująco. Co czuję? Lekka gorycz w tylnej części języka. Przyjemna słodycz z lekką korzenną nutą. Delikatnie wyczuwalna owocowa nuta. Z każdą kolejną próbą, moje doznania są inne. Każdy kolejny łyk, to daleka podróż w nieznane.
W celu degustacji herbatę przelewa się do czarki. Każdy rodzaj hebaty daje inny kolor naparu. Ocenie poddawane są też zaparzone liście. Ich kształt, kolor i zapach wiele mówą degustatorowi. Dla mnie to magia, wpatruję się w liście, wącham napary, siorbię, obracam, przełykam i czuję, że to początek wielkiej przygody, która przede mną lekko uchyla drzwi.

Podobnie jak w przypadku degustacji wina, herbatę „obraca się” w ustach, badając wszelkie jej niuanse.

Zaczynamy od herbat białych: Dilmah Jade Butterfly Handmade White Tea (z lekką goryczką) i Dilmah Silver Tips (z delikatnymi włoskami, jej listki wyglądają trochę jak nogi pająka, prawda?). Oglądam też próbki innych „białych” herbat dostępnych w sprzedaży i przekonuję się na własne oczy, że zawierają w sobie wszystko poza białą herbatą.

Tuż za nimi popijamy herbaty zielone – Dilmah Sencha Green Tea i Dilmah Young Hyson Green Tea, by płynnie przejść do herbat czarnych. Wysokogórska Dilmah Ran Watte jest zaskakująco jasna, jej smak jest zdecydowany, lekko cierpki. Napar nizinnej Dilmah Yata Watte jest ciemny, z wyczuwalną goryczką.

Kolej na mnie. Podaję kruche, pachnące masłem trójkąty z tajemniczą zawartością (przepis jutro). Z dodatkiem jogurtowego dipu z ogórkiem, koprem i orzechami tworzą smaczną całość. Ryż i feta są łatwe do zdefiniowania, ale tajemniczy zielony dodatek sprawia trudność. Wreszcie wyjawiam tajemnicę – pokrzywa! Okazuje się, że moi goście jedzą ją po raz pierwszy w życiu.

To nie koniec niespodzianek. Tym razem zaskoczona jestem ja, gdy Pan Paweł wyciąga ze swojej tajemniczej skrzynki… sery. Tradycyjnie najodpowiedniejszym towarzystwem dla serów jest wino, jednak herbata okazuje się równie dobra, w co trudno mi było uwierzyć, dopóki nie spróbowałam. Smak sera i herbaty może się wzajemnie dopełniać lub działać na zasadzie kontrastu.

Małe porcje trafiają na talerz, a w nasze ręce kolejne czarki naparów. Do Brie pijemy Dilmah Dombagastalawa. Prawdziwym odkryciem okazuje się połączenie Cheddara z Dilmah Vanilla, Dilmah Cinnamon świetnie się łączy z serem wędzonym. Spotkanie kończymy mocnym akcentem w postaci Dilmah Lapsang Souchong o osobliwym zapachu, w towarzystwie dojrzałego sera pleśniowego.

O naszym spotkaniu możecie też przeczytać na blogu Klubu Miłośników Dobrej Herbaty. Bardzo jestem ciekawa, jak wyglądało ono w oczach prawdziwego eksperta herbacianego, Pawła Dudziaka, którego wraz z Marcinem Firmantym, miałam przyjemność gościć w Lawendowym Domu.

Przygotowując wpis korzystałam z książki „Herbata według Dilmah” Edwina Soon’a, którą dostałam w prezencie od moich wyjątkowych gości.

Zdjęcia: Kornelia Bułanowska

avatar Beata Lipov

Dziennikarka, zawodowo piszę i fotografuję. Na zamówienie urządzam wnętrza, przeprowadzam metamorfozy, robię coś z niczego, inspiruję i motywuję kobiety, prowadzę warsztaty kulinarne, craftowe i fotograficzne. Założyłam i niezmiennie z przyjemnością piszę blog Lawendowy Dom.

Zapraszam

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

ledwo wina potrafię rozpoznać a smakoszem ich jestem wielkim..a już herbata jest dla mnie absolutnie wielką niewiadomą.. nie sądziłam że aż tak można się nią rozkoszować.. wierzę, że jeszcze mnóstwo do odkrycia dla mnie w tej dziedzinie..tylko czy sprostam temu kiedykolwiek:)

Gosze, inspirujące bardzo.
tabu, dla mnie to też było zaskoczenie
desperate, piliśmy w maleńkich czarkach, zawodowcy spluwają, ale ja nie jestem zawodowcem :))

Fajnie! Nie wiedziałam, że Dilmah ma tyle herbat nie ekspresowych.
Ciekawa jestem, jak by Ci smakował wędzony Earl Grey, piłaś kiedyś?

Super spotkanie :) Aż chciałoby się tam być :) A herbaty Dilmah po prostu super nawet nie spodziewałam się że mają aż tyle odcieni :)

Majanko, naprawdę było fajnie :)
Wika, dla mnie to też była ziemia nieodkryta.
Lisko, nie piłam, może kiedyś napijemy się razem :)
Dilmah to pasjonaci, podchodzą do herbaty z miłością i piszę to z pełną odpowiedzialnością.

czytałam na blogu klubu miłośników dobrej herbaty o herbacie z serami i bardzo chciałabym się kiedyś udać w taką kulinarną podróż:) Spotkanie na pewno było bardzo ciekawe:) Podłączam się pod prośbę o przepis na pierożki z pokrzywą;)