Chleby i bułki | Kuchnia | Przepisy

Tortas de aceite. Cherry me – pamiętacie jeszcze?

Na punkcie słodyczy z oliwą z oliwek zupełnie straciłam głowę. Odkryłam ten rodzaj wypieków wiele lat temu w Maladze i było to dla mnie wtedy absolutne kulinarne objawienie. Mają specyficzny smak i wyrazisty charakter i myślę, że nie wszystkim będą smakować. W Barcelonie podjadaliśmy kilka rodzajow oliwkowych ciasteczek i o dziwo, nawet dziewczynki sięgały po nie bardzo chętnie. Dzisiejsza propozycja, tortas de aceite, pochodzi z Andaluzji, ale popularna jest w całej Hiszpanii. Przed pieczeniem posypuje się je tradycyjnie cukrem, ale gdy zmniejszycie ilość cukru w cieście o połowę i dodacie trochę więcej soli, rezultat będzie równie interesujący. I niech Was nie zniechęca anyż. Dodałam go niewiele, w smaku jest ledwo wspomnieniem.

Dacie się skusić?

Tortas de aceite

50 ml oliwy z oliwek
skórka obrana z połowy cytryny
3-4 ziarenka anyżu (roztartego w moździerzu)

180 g mąki
1 łyżeczka drożdży instant
15 g cukru
szczypta soli
80 ml wody
1 łyżka sezamu
ew. cukier do posypania

Oliwę przelać na patelnię lub do rondla z grubym dnem, dodać cytrynę. Smażyć na małym ogniu ok. 5 minut. Następnie zdjąć z ognia, wyjąć skórkę i do gorącej jeszcze oliwy wsypać anyż. Zostawić do wystygnięcia.
Mąkę przesiać na stolnicę, dodać drożdże, cukier, sól i sezam. Zrobić dołek i stopniowo dodawać oliwę i wodę, cały czas wyrabiając ciasto końcem noża. Gdy składniki się wstępnie połączą, zagnieść elastyczne ciasto. Podzielić je na porcje – podanych składników powinno starczyć na ok. 16 porcji. Każdą porcję rozwałkować na placek grubości ok. 2-3 mm. Ja rozciągnęłam je ręcznie, gdyż zależało mi na nierównej powierzchni. Ułożyć na blasze wyłożonej papierem do piecznia i posypać cukrem. Równie dobra będzie wersja wytrawna. Jeśli zdecydyjecie się na nią, wystarczy zmniejszyć ilość cukru w cieście o połowę, dodać odrobinę więcej soli i zrezygnować z posypywania cukrem przed pieczeniem. Wstawić do piekarnika nastawionego do 190 st.C. Piec ok. 10 – 14 minut. Czas zależy od właściwości piekarnika. Po upieczeniu ciastka powinny być zdecydowanie przyrumienione.

No i doczekaliśmy się wszyscy na wyniki konkursu fartuszkowego. Bardzo, bardzo Wam dziękuję za te wszystkie niesamowite komentarze. Okazuje się, że Cherry Me jest zaskakująco inspirujące. Maszyna losująca, w którą dziś wcielił się Lubo, wylosowała zwyciężczynię. Jest nią Marta F. Sitarska. Gratuluję i czekam na kontakt :)

avatar Beata Lipov

Dziennikarka, zawodowo piszę i fotografuję. Na zamówienie urządzam wnętrza, przeprowadzam metamorfozy, robię coś z niczego, inspiruję i motywuję kobiety, prowadzę warsztaty kulinarne, craftowe i fotograficzne. Założyłam i niezmiennie z przyjemnością piszę blog Lawendowy Dom.

Zapraszam

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Robisz tak niesamowite zdjęcia, że jeszcze nie wiedząc nic o smaku potrawy, już wiem że mam na nią ochotę

Masz genialne przepisy, ale czy mogłabym prosić o jakiś przepis bez pieczenia? :)

Jeśli chodzi o fartuszek to gratuluje zwyciężczyni i bardzo zazdroszczę.

Agnieszko, ja przyznam szczerze, też wolę tę wytrawną, ale bardzo chciałam też zrobić wersję oryginalną.
Barbara, to w większości Lubo robi, ja aranżuję i przygotowuję potrawy. To w sumie nasz zawód :) Bardzo Ci dziękuję za te słowa.
NyuChii – ale mnie wyczułaś, w przyszłym tygodniu będzie bez pieczenia.
Majanko, bardzo Ci dziękuję :)