Dzieci | Relacje | Slow Food | Wychowanie

Slow Food w akcji, czyli nie taki szpinak straszny.

Czy Wasze dzieci jadają szpinak? A cukinię, marchewkę, brokuły? Czy lubią warzywa? Ciocia, ciocia, a co będziemy dziś gotować? Pyszne placuszki z warzywami. Łeeee, z warzywami…

To typowa reakcja dzieci, większości dzieci, bo są oczywiście też takie, które za brokułami przepadają, a liście szpinaku przegryzają jak najlepszą przekąskę. Wiele zależy od nas, rodziców i choć teoretycznie o tym wiemy, to często sami przekazujemy swoim pociechom niechęć do warzyw.
Postanowiłyśmy z Agnieszką Kręglicką jednak twardo, że odczarujemy te straszne warzywa. Jak? To proste, moi mili. Oddałyśmy sprawy w ręce dzieci i zaczęło się!

Do wyboru była starta cukinia, zrumieniona na złoto cebulka, przesmażone z czosnkiem liście szpinaku, kukurydza, ugotowane i rozdrobnione brokuły i starty żółty ser. Dla odważnych była też pokrzywa, zblanszowana wcześniej i drobno posiekana. Można przygotować podsmażone na maśle pieczarki, marchewkę, zielony groszek, wszystko zależy od Waszej fantazji.

Do tego ciasto naleśnikowe z dodatkiem sera twarogowego w proporcjach:
1 szlanka mleka
1 szklanka mąki (u nas pół na pół mąka pszenna biała i razowa)
1 jajko (najlepiej to z zerem)
sól
100 g sera białego(u nas rekomendowany przez Slow Food ser twarogowy Mariana Nowaka)

Przygotowanie dziecinnie proste. Składniki ciasta zmiksować i odstawić na pół godziny.

No i zaczyna się zabawa: wybranie dodatków, wymieszanie ich z ciastem i smażenie. Małe, pełne warzyw złociste placuszki, przygotowane własnoręcznie – to nie może nie smakować!

Chcę Was zachęcić do takich działań. Spróbujcie zorganizować takie warsztaty w Waszych szkołach. Poproście o pomoc rodziców i dzieci. My spotkałyśmy się ze spontaniczną pomocą innych mam. Sylwia, Agnieszka – wielkie podziękowania! Dzieci dzielnie pomagały i razem udało nam się odczarować ten straszny szpinak.

Zajrzyjcie do letniego wydania magazynu Lawendowy Dom. Agnieszka Kręglicka w swojej stałej rubryce „Slow Food – smakuj powoli” pisze, jak ważne są nasze wspólne działania i co dobrego może z tego wyniknąć.

Zdjęcia: Piotr Petryka

avatar Beata Lipov

Dziennikarka, zawodowo piszę i fotografuję. Na zamówienie urządzam wnętrza, przeprowadzam metamorfozy, robię coś z niczego, inspiruję i motywuję kobiety, prowadzę warsztaty kulinarne, craftowe i fotograficzne. Założyłam i niezmiennie z przyjemnością piszę blog Lawendowy Dom.

Zapraszam

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

uwielbiam szpinak i warzywa:) mogłabym w ogóle nie jeść mięsa! Robię takie kotleciki cukiniowe dosyć często, są zaskakująco (dla niektórych) pyszne, smakują trochę jak placki ziemniaczane (ukochane przez wszystkich)
super inicjatywa!
uściski

Genialne! Wielka szkoda że w Łodzi nie dzieją się takie rzeczy:(
Chętnie bym się przyłączyła!

Pozdrawiam, Makola:)

mimo,ze ja prawie wylacznie zyje warzywami-moje dziecko nie ma ochoty ich jesc. owszem,przygotowuje ze mna,kroi,miesza-ale jesc-NIE!
a przeciez jak bylo male-codziennie gotowalam inna zupke-i dopoki nie nauczylo sie wypluwac-wszystko pieknie zjadalo. zupke z zielonej fasolki,barszcz,zupe szparagowa,z zielonego groszku,kalafiorowa…..
gdzie tkwi blad???????
Aska

Kasiu, makola, właśnie po to o tym pisżę – wszystko w Waszych rękach. Takie rzeczy nie dzieją się same.
dotblogg – pysznę są takie placuszki :)

Aska, z wieloma rodzicami rozmawiam o tym. Dzieci mają różne etapy. Początkowo jedzą warzywa z chęcią, potem, gdy są starsze, zaczynają się problemy. Trzeba próbować, ale bez nacisku. Może z czasem ten okres minie. Pozdrawiam!

Świetny pomysł :) Aż się uśmiechnęłam widząc te małe rączki przygotowujące taaakie zdrowe jedzonko :) Super!

pozdrawiam cieplutko.

Hi Beatko, nasze szczesliwie lubia "zdrowo" my zawsze jemy zdrowo wiec dzieciaki tak sie nauczyly a jak od czasu do czasu jest mc'donalds to pozniej zaraz wracamy do jagiegos fintess salad itd.
bardzo wazny i swietny post napisalas :-)

pozdrawiam cieplutko
Syl

Beatko,
muszę się pochwalić, w weekend przygotowałam placuszki z cukinią wg Twojego przepisu i zastanawiałam się co moja Hania na to (2 latka), ale się pozytywnie zdziwiłam :)
dziękuję za przepis :)
ściskam
Aga

Natalia, te małe rączki są bardzo wzruszające :)
Syl,dziękuję i pozdrawiam całą rodzinę!
Aga, wielkie brawa dla Ciebie i Hani. Idziecie w dobrym kierunku.

Szczęśliwie moje dzieci maja we krwi (; jedzenie "zielepachy" więc u nas co sezon króluja placuszki ,zapiekanki itp własnie z warzywami.
Incjatywe wspólnego gotowania razem z dziećmi w moim mieście organizuje restauracja Locomotiva ,zajecia sa prowadzone na zasadzie warsztatów.Radosci co niemiara! ((:

Pozdrawiam ciepło.
Pat

Moja córka je dużo warzyw, bardzo le lubi chociaż nie wszystkie. Ale to fakt-od maleńkości je dostawała. Szpinak kocha odkąd pokazałam jej bajkę Popeye i teraz niemal codziennie mnie dopytuje o szpinak i napina mięśnie mówiąc że jak zje szpinak to będzie taka silna jak Popeye ;) Z przepisu bardzo chętnie skorzystam, sama uwielbiam warzywa i takie kotleciki wydają mi się genialne.

ha a ja jem szpinak dopiero od roku, wcześniejsze "zabawy" mojej mamy ze szpinakiem strasznie mi go obrzydziły to było nie do przełknięcia – smakował ohydnie – fuuj. Ja robię szpinak z kluchami moje dziecko za tym przepada, ja też – to oczywiście kwestia przyrządzenia:))

ja z dzieciństwa szpinaku zupełnie nie pamiętam- nikt mnie nim nie karmił :)

w sobotę jadłam po raz pierwszy w naleśnikach i się zakochałam; w niedzielę była powtórka- na pizzy- też pycha!

Pomysł godny uznania! Aż ciężko zrozumieć czemu dzieci nie chcą jeść takich pyszności. Jestem studentką, więc do kontaktu z dziećmi mi daleko, ale często także studenci są oporni na warzywne przysmaki. Ostatnio organizowałam grilla dla dużej ilości studentów i mimo zainteresowania warzywnymi daniami, największą popularnością cieszyły się oczywiście kiełbaski w piwnej marynacie-ciężko to zmienić.
Zaraz obejrzę nowe wydanie Lawendowego Domu, pozdrawiam :)

Nasze dziecko dopiero w drodze, ale mamy nadzieję, że w przyszłości nie będzie miało nic do warzyw, bo to pewnie w dużej mierze kwestia nawyków :)

Jestem zachwycona tym blogiem!!!! Przepisy dla maluchów co prawda mnie jeszcze nie dotyczą, bo mój szkrab ma dopiero 3 miesiące. Na pewno jednak spróbuję później. Poza tym inne przepisy "dla dorosłych" mnie urzekły :) no i ta gazeta!!!! Gratuluję!!!

Świetny pomysł. Należy zachęcać dzieci do zdrowego odżywiania tym bardziej, że jeśli chodzi o maluchy mam wrażenie, że w grupie łatwiej. Do niedawna prowadziłam sklep ze zdrową żywnością i organizowałam lekcję o zdrowym odżywianiu w klasie syna. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona duzym zainteresowaniem dzieciaczków. Ale mimo wszystko daaaaaaleka droga przed nami. Jak edukować dzieci jeśli sami rodzice tematu nie chcą podłapać-w końcu to oni karmią swoje pociechy.
Pozdrawiam

Beatko, chętnie bym moją niejadkę dała na takie przeszkolenie:) Bo ona w przedszkolu surówkę i zupkę warzywną owszem zje, ale w domu już nie tknie (zaczynam mieć kompleksy na tle przedszkolnych pań kucharek:DDD). I – podobnie jak inen mamy piszące komentarze – nie wiem, skąd wynika ta niechęć. Obawiam się też, że to wcale nie mija, przynajmniej w wieku nastoletnim… Pozdrawiam:)

PS. a ja uwielbiałam ten sinozielony rozciapciany szpinak z sadzonym jajkiem w przedszkolu i szkole:P

moje dziecko uwielbia warzywa i je ich całą masę, ale poznało masę smaków do pierwszego roku życia, to klucz do sukcesu. Pokolenia dzieci wychowanych na słoiczkach, które są bezsmakową breją owocują potem dziećmi nie lubiącymi niczego oprócz słodyczy. Sami jesteśmy sobie winni i tyle :) Fajna inicjatywa, trzeba pokazywać dzieciom, że jedzenie i gotowanie jest fajne!

Świetna inicjatywa! Nic tak nie smakuje dzieciom jak własnoręcznie przygotowane potrawy…U nas z warzywami na szczęście nie ma problemu, moja córka lubi przegryzać samą pietruszkę;)