Lubię róż i nie boję się do tego przyznać – napisałam kiedyś w jednej książce i powtarzam dzisiaj. Lubię syntetycznie barwione lizaki na patyku i cukrową watę. Lubię różowy lakier na paznokciach i różowe rajstopy moich córek. Czy lubię Walentynki? Lubię. Nie przeszkadza mi ich kiczowata otoczka, pluszaki ściskające czerwone serca, ogromne balony – serca, róże spętane czerwonymi wstążkami i cały ten różowo – czerwony zgiełk.



Wyrosłam w czasach szarych do bólu, a Walentynki są mi świętem mentalnie obcym. Daję się jednak wciągać w ten kiczowaty szał i razem z moimi córkami szykuję co roku walentynki dla każdego członka rodziny.
Rano budzę się obłożona czekoladowymi sercami w krzycząco-czerwonych papierkach, a na nocnym stoliku czeka na mnie wycięte dziecięcymi rączkami nieco krzywe serce w czerwonej sukience, rzucające filuterne spojrzenia spod długich jak firanki rzęs.
Moje trzy Walentynki biegają po domu w piżamach, rozdając uściski i lepkie od czekolady pocałunki.
Maluję sobie paznokcie u stóp na różowo, przy okazji przeciągam pędzelkiem przez 30 podstawianych co chwila paluszków, które koniecznie muszą być dzisiaj odświętnie różowe.
Ciastka od serca
Na ciasteczka:
350g mąki (w razie potrzeby dodać trochę więcej)
150 g miękkiego masła
200g brązowego cukru
2 jajka
4 – 5 kropli zapachu waniliowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
½ łyżeczki soli
Na serca:
ok. 150 g landrynek.
Rozgrzej piekarnik do 180°C. Masło utrzyj mikserem, stopniowo dodając cukier, jajka i zapach. Miksuj, aż składniki się połączą. W innym naczyniu wymieszaj mąkę, proszek do pieczenia i sól. Stopniowo dodawaj suche składniki do masy maślano-jajecznej, cały czas mieszając. Jeżeli ciasto jest zbyt klejące, dosyp trochę mąki.
Owiń ciasto folią i włóż do lodówki na co najmniej godzinę (powinno stwardnieć). Rozwałkuj na grubość około ½ cm. Szklanką wytnij koła, za każdym razem zanurzając brzeg szklanki w mące. Wycięte ciasteczka układaj w niewielkich odstępach na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Foremką w kształcie serca wytnij środki. Landrynki utłucz w moździerzu. Wsyp ok. 1 łyżeczkę (to zależy jakie duże otwory są w środku) miału landrynkowego do każdego serca. Piecz około 8 – 12 minut. Po tym czasie landrynki się rozpuszczą, a ciastka upieką. Po wyjęciu z piekarnika odstaw ciastka do wystygnięcia. Wtedy można łatwo odkleić je od papieru.

Zdjęcia: Lubo Lipov
Przepis pochodzi z książki „Dzieciaki do kuchni, czyli rodzinne gotowanie”

avatar Beata Lipov

Dziennikarka, zawodowo piszę i fotografuję. Na zamówienie urządzam wnętrza, przeprowadzam metamorfozy, robię coś z niczego, inspiruję i motywuję kobiety, prowadzę warsztaty kulinarne, craftowe i fotograficzne. Założyłam i niezmiennie z przyjemnością piszę blog Lawendowy Dom.

Zapraszam

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

A ja chciałam zrobić w grudniu pieniczki z landrynkowymi witrażami i nigdzie nie znalazłam starych poczciwych landrynek:(

My też lubimy róż! Pozdrawiam

Ale fajniutkie :)
Dla mnie walentynki moga nie istniec. Ale ta kiczowata otoczka mi nie przeszkadza i maz tez co roku zasila budzet kwiaciarni :)

oooooooo… O.o… cudne landrynkowe ciasteczka! a opakowanie w kopertkę napłytkową mnie rozwaliło…Jaki cudny pomysł!! Zgapię na pewno!

Ciasteczka słodkie… a Walentynka urocza! :-)
Chyba muszę sobie kupić różowy lakier na poprawę nastroju, przyda się gdy zaspy po pas i ciągle śnieży.

A ja lubię róż i już!
Oj przypomniały mi się czasy mojego dzieciństwa,mama całej naszej trójce robiła takie słodkie cudaki.
A więc walentynkowe i słodkie pozdrowienia((:

nie cierpię walentynek ale te ciasteczka są przecudne i też takie chyba z dzieciakami zrobię :) (jeśli można :)

śliczne ciasteczka. ja te landrynkowe szybki w domku z piernika wykorzystuję :)

a róż bardzo lubię, z wyjątkiem tego plastikowego odcienia a la Barbie. w pastelowym różu to wręcz zakochana jestem i często gdzieś przemycam, w zestawieniu z bielą albo szarością jest piękny. i dla mnie wcale nie kiczowaty :)

a zajączki są z filcu zszytego po prawej stronie, materiał obcinam tuż przy szwie – przy filcu widoczne szwy wyglądają moim zdanie ładnie więc ich nie chowam.

Pozdrawiam!

Hahaha, jaka wspaniała płyta leży na stoliku. Pewnie sączy się z niej przyjemna muzyka, igła gramofonu ciągle moczy się w czerwonym serduszku…
Bardzo to ładne

jakiś czas temu róż powodował u mnie mdłości. zbyt cukierkowy był dla mnie. od jakiegoś czas odkrywam piękno różu :) zwłaszcza w odsłonie kuchennej :)

piękne zdjęcia!
zjawiskowe!