To była miłość od pierwszego wejrzenia, niestety z fatalnym finałem. Mazurek cygański upiekłam po raz pierwszy dwanaście lat temu. Tuż po wyjęciu z piekarnika zrozumiałam, że jest to mój numer jeden na mazurkowej liście: maślany zapach zmieszany z całą tą bakaliową ferajną. Do tego lekka cytrusowa nuta. Sprężysty, lśniący, zwarty – brak słów, a zmysły szalały.
Zostawiłam go na kuchennym blacie, by w spokoju wystygł, ogarniając cały dom swoim czarownym aromatem. Wyszłam, ciesząc się myślą o powrocie i kilku chwilach z kubkiem kawy i tym cukierniczym cudem.
Niestety, owo słodkie marzenie nie spełniło się wtedy. Po powrocie znalazłam w kuchni zbity talerz, kilka niedbale porzuconych na podłodze okruchów i objedzonego po dziurki w nosie psa rasy dalmatyńczyk. Mojego psa, a raczej sukę.

Nie uwierzycie, ale na rewanż czekałam dwanaście lat. Tym razem to ja wygrałam. Mida się postarzała, a ja nabrałam przebiegłości. Mazurek stygł w zamkniętej kuchni, a pies zażywał w tym czasie ruchu w ogrodzie.

Przepis wciąż ten sam, zapach też. A smak? Spróbujcie…

100 g mąki
100 g cukru
łyżka miodu
1 cytryna
2 żółtka
4 białka
po 50 g orzechów włoskich, rodzynek, suszonych moreli i daktyli
2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej

Z cytryny otrzeć skórkę i wycisnąć sok. Bakalie posiekać. Żółtka zmiksować z cukrem, miodem i sokiem cytrynowym na puszystą masę. Dodać porcjami mąkę. Do masy dodać bakalie, skórkę z cytryny i białka ubite na sztywną pianę.
Formę (użyłam kwadratowej o boku 20cm) wyłożyć papierem do pieczenia. Przełożyć do niej ciasto i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 st. C na 30 minut.

W sobotę z Lubo, moim mężem, mieliśmy przyjemność gotować w kuchni DDTVN bułgarskie przysmaki. Przygotowaliśmy banicę, zupę z soczewicy, kiopułu i sałatkę szopską. Do picia był airan. Po skończonej emisji wszystkie przygotowane potrawy znikły w ciągu kilku minut. Apetyty dopisywały.
Fragment programu możecie zobaczyć tutaj

avatar Beata Lipov

Dziennikarka, zawodowo piszę i fotografuję. Na zamówienie urządzam wnętrza, przeprowadzam metamorfozy, robię coś z niczego, inspiruję i motywuję kobiety, prowadzę warsztaty kulinarne, craftowe i fotograficzne. Założyłam i niezmiennie z przyjemnością piszę blog Lawendowy Dom.

Zapraszam

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Brawo! Gratuluję! Żałuję, że nie widziałem całości na żywo… :(
Poproszę następnym razem o info przed, nie po… :)))
Jeszcze raz brawo!

Witam Pani Beato!
Od jakiegoś czasu zaglądam na Pani bloga , podziwiam zdjęcia, pomysły i przepisy. W sobotę migneła mi w DDTVN blond fryzura ;-)) i nagle nasuneło mi sie skojarzenie- Bułgaria-Kuchnia-Lawendowy dom… Jak widać nie pomyliłam sie ;-)) Pozdrawaiam świątecznie i życzę dalszych sukcesów.

Że też telewizora nie mam…czasami żałuję! A mazurek..mmm…niemal czuję, jak się rozpływa w ustach. :)

Aga, ucałowania dla Twoich słodziuchów!
Robert, ja pierwszy raz występowałam na żywca i przyznam, miałam sporą tremę. Dlatego taki tajny agent ze mnie.
Magda, skojarzenie prawidłowe, dziękuję serdecznie i pozdrawiam.
Anika, całusy.

Że też nie widziałam… nie ma gdzieś całości do obejrzenia?(:Fragmenty dają potwierdzenie tego ,że wasza praca to wasze życie … fantastyczni z was ludzie!!A mazurek wygląda inaczej niż większość i przez to jest właśnie cudowny!Serdecznie pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym rozwijaniu pasji gotowania i fotografowania:)

Szkooooooooda, że nie wiedziałam, bobym chętnie podglądnęła jak współdziałacie w kuchni. I jaką ładną czerwoną brochę miałaś!!! Gwiazdo!!

Podobne ciasto robiła dawno temu moja teściowa, nazywając go plackiem tureckim. Muszę poszukać przepisu.

BTW mnie kiedyś przepytywali na śniadanie ;-)))))…

Fajnie, że zamieściłaś link do programu na blogu. Jak to miło usłyszeć głos osoby, którą do tej pory widziałam na fotkach na blogu ;-)
Pozdrawiam świątecznie i wracam do czytania przepisów.
Fotki jak zawsze piękne.
Ania

Pani Beato przymierzam sie do tego mazurka i tylko chciałam się upewnić – żadnego tłuszczu do niego się nie dodaje? Pytanie zadaję bo jest tam takie zdanie w opisie…”maślany zapach”…
ps. cudowny blog, piękna i widać że spełniona Kobieta z Pani. Pozdrawiam świątecznie!