Lodowate podmuchy wiatru i zacinający o szyby samochodu deszcz. Zimno, ponuro. Piękna, zapierająca dech w piersiach przyroda. Twarda, surowa kraina, taką ją pamiętam, gdy przemierzaliśmy ją pewnej zimy, zmierzając ku północnym krańcom Portugalii.
Dzisiejsza potrawa idealnie wpisuje się w ten krajobraz. Rozgrzewająca, treściwa, z kawałkami ziemniaków i ryby zatopionych w czerwonym, aromatycznym, podlanym winem sosie.
W oryginale przygotowuję się ją z tuńczyka, ja od lat gotuję ją na głowie łososia, która daje potrawie zdecydowany rybny posmak.
Potrzebne będzie:
ok. 800 g mięsa łososia, w tym głowa
(Kupuję zazwyczaj całą rybę, porcjuję ją i zamrażam. Mam dzięki temu materiał na kilka obiadów. Głowę, szkielet i 2-3 solidne dzwonka to idealna baza do dzisiejszej potrawy)
600 g ziemniaków obranych i pokrojonych w kostkę średniej wielkości
2 papryki pokrojone w kostkę
puszka pomidorów
1 szklanka wytrawnego czerwonego wina
2 pokrojone w kostkę cebule
3 posiekane ząbki czosnku
1 łyżka słodkiej suszonej papryki
1/2 łyżeczki sproszkowanego chili
1 łyżeczka suszonego oregano
1 łyżeczka suszonej bazylii
4 łyżki oliwy
sól
Cebulę zeszklić na oliwie, dodać czosnek, przesmażyć z cebulą. Patelnię zdjąć z ognia, dodać oba rodzaje proszkowanej papryki, pomidory i wino. Postawić na ogniu i dusić ok 10 minut. Wsypać zioła, wymieszać i odstawić. Do sporego garnka wrzucić ziemniaki i paprykę, zalać 3 l wody, osolić i gotować ok. 20 minut. Następnie dodać rybę, ogień zmniejszyć, tak, by potrawa lekko tylko „migotała” i gotować jeszcze 20 minut, aż mięso ryby będzie ugotowane. Wyjąć je z garnka, żeby przestygło. W tym czasie dodać sos pomidorowo-winny. Wymieszać i zagotować. Przestudzoną rybę podzielić na kawałki, wrzucić do garnka. Gotować razem 5 minut i odstawić z ognia.

Gulasz podaję z grzankami z białej bułki. To ten rodzaj dania, który drugiego dnia smakuje jeszcze lepiej, choć przyznam, że rzadko mu się udaje przetrwać tak długo.

Inspirację do przepisy zaczerpnęłam z książki „Potrawy z ryb i owoców morza” Susanny Tee

avatar Beata Lipov

Dziennikarka, zawodowo piszę i fotografuję. Na zamówienie urządzam wnętrza, przeprowadzam metamorfozy, robię coś z niczego, inspiruję i motywuję kobiety, prowadzę warsztaty kulinarne, craftowe i fotograficzne. Założyłam i niezmiennie z przyjemnością piszę blog Lawendowy Dom.

Zapraszam

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Bardzo apetyczny! Skojarzył mi się od razu z latem, słońcem, brzęczeniem much i dźwiękiem aeroplanu, który często słyszę przez okno.