Ciasta i ciasteczka | Kuchnia | Przepisy | Wegetariańskie

Cake aux fruits rouges, czyli ostatnie letnie igraszki

I znowu książka „Quiches, cakes & compagnie” z przepięknymi zdjęciami Akiko Ida oczarowała mnie swoją prostotą i ulotnym wdziękiem.
Polecałam ją Wam przy okazji ciasta z cukinią i parmezanem. Dziś coś na słodko, czyli ciasto z czerwonymi owocami. U mnie porzeczki, które kocham miłością absolutną. Można je jeszcze znaleźć na ostatnich nieoskubanych krzakach. Pasują tu również maliny, jagody i wiśnie.
Miłością do porzeczek zaraziłam, zdaje się, moje młodsze córki.
„Czy mogę Ci pomóc?” słyszę za każdym razem, gdy zaczynam się kręcić po kuchni. Tak było i tym razem. Marinka obierała porzeczki, Kalinka wsypywała i mieszała. Moje małe kucharki wciąż mnie rozczulają swoją kulinarną pasją. Są ciekawe nowych smaków, choć nie wszystkie im odpowiadają. Nie boją się eksperymentów. Uczą się bezpiecznego zachowania w kuchni. Zapraszajcie swoje dzieciaki do kuchni. Ja już to zrobiłam, a Wy?

Ciasto z porzeczkami
100 g mąki pszennej białej
100 g mąki pszennej pełnoziarnistej
1/2 łyżeczki sody
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 jajka
125 g cukru
80 g roztopionego masła
150 ml naturalnego jogurtu
300 g owoców jagodowych (u mnie porzeczek)
Jajka ubić z cukrem na puszystą masę. Do masy dodać stopniowo oba rodzaje mąki wymieszanej z proszkiem i sodą, masło, jogurt i na końcu owoce. Ciasto przełożyć do wysmarowanej masłem i wysypanej mąką razową podłużnej formy. Piec w piekarniku nagrzanym do 190 st.C ok. 50 minut.

 

 

avatar Beata Lipov

Dziennikarka, zawodowo piszę i fotografuję. Na zamówienie urządzam wnętrza, przeprowadzam metamorfozy, robię coś z niczego, inspiruję i motywuję kobiety, prowadzę warsztaty kulinarne, craftowe i fotograficzne. Założyłam i niezmiennie z przyjemnością piszę blog Lawendowy Dom.

Zapraszam

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

a mi niestety jeszcze w tym roku z porzeczkami nie było po drodze…
dobrze, że mogę chociaż u Ciebie na nie popatrzeć i się pozachwycać :)

I czekam z niecierpliwością, aż i u mnie pojawią się tacy mali pomocnicy :) na razie cichutko zazdroszczę ;)

Czerwone porzeczki… wyglądają obłędnie.
Ja najczęściej z dziećmi piekę ciasta – fajna zabawa dla nich, są takie dumne z siebie, że coś im się udaje.
Śliczna czerwona broszka :-)

zazdroszczę wam tego wspólnego gotowania.Ja niestety nie załapałam bakcyla-właśnie dlatego,że mama mnie z kuchni wyganiała,bo robiłam jej dodatkowy bałagan.Pewnie przy 3 dzieci i tak miała dużo roboty.Ja moich dzieci nie wyganiam,ale też nie zachęcam,bo nie mam czym :/
Zresztą sama się coraz bardziej zniechęcam,bo często proste przepisy spartolę.Taki feler :P

My też! Ostatnio moja córka zaproponowała robienie lukru "domowego" w kolorze zielonym, bo podobno kupne mają "dużo konserwantów". Myślę, że to wspaniałe, jeśli możemy zaszczepić w dzieciach chęć gotowania, tak naprawdę czegokolwiek. Przydaje się w dorosłości, która przychodzi niewiadomo kiedy.
Zazdroszczę książki. Wiele francuskojęzycznych książek ma fantastyczną szatę graficzną.
Pozdrawiam ciepło!

Jakie pyszne to ciacho:)
Ja tez bardzo lubię porzeczki i mój synek także :)
nie trzeba go specjalnie namawiać do pomocy w kuchni, bardzo to lubi:)

Pozdrawiam Ciebie i Twoje Córeczki:)

i znów czarujące zdjęcia i jedzenie. och, z jaką ogromną przyjemnością tu zaglądam! i zawsze z zaciekawieniem analizuję Twoje propozycje. rewelacyjne to ciasto! takie… wakacyjne, piękne i puszyste ;]

asieja, dziękuję i całuję.
Co do małych pomocników w kuchni, to bałaganu przy tym wiele (im więcej pomocników, tym więcej bałaganu). Ale jak patrzę na ich zaangażowanie, na emocje, jakie temu towarzyszą, to serce mi się ściska z radości. Poza tym ja je też uczę sprzątania po sobie :)))
To ostatnie porzeczkowe chwile, łapcie je!
Majanko, ucałuj synka mocno, specjalnie pozdrawiam też Liskową Księżniczkę.
Anika, ostatnio stoję sobie w kolejce w przychodni, Pani przede mną zerka co chwila i się uśmiecha, wreszcie mówi "Piękna ta broszka, piękna". No piękna, co tu gadać :))))
Całuję Was dziewczyny z moich wywczasów. Do zobaczenia niebawem!

Beatko – jestem zauroczona Twoim blogiem, publikacjami, a przede wszystkim wypiekami. W ramach podziękowania, wyróżniłam Cię na swoim blogu (www.przezszybe.blox.pl) z okazji Blog Day 2010. Myślę, że to dobra okazja. Gorąco Cię pozdrawiam!

Pani Beato, przepraszam, że piszę tu, pod tym postem, ale rzecz dotyczy ciasta jogurtowego z morelami. Kiedy byłam w domu rodzinnym i mojej mamie pokazywałam Pani blog, upiekłyśmy wtedy ciasto jogurtowe. Tylko miast zwykłego jogurtu był grecki, a zamiast moreli, brzoskwinie. Ciasto się udało, choć nie byłyśmy do końca zadowolone. Brzoskwinie mają więcej soku, są cięższe… ale było całkiem smaczne. Natomiast kiedy wróciłam do siebie, zrobiłam je dokładnie jak w Pani przepisie. I tu totalna porażka. Wyszedł zakalec. Nie mam pojęcia, co zrobiłam nie tak, może kolejność mieszania składników, może samo mieszanie. Chciałam na drugi dzień próbować znów, ale… powstrzymałam się. Jaki może być powód, że wyszedł zakalec. Będę wdzięczna za odpowiedź. Najserdeczniej pozdrawiam.

Dorota